jump to navigation

Małe dziewczynki 17 września, 2009

Posted by zibi in z życia wzięte.
Tags: , ,
1 comment so far

Ostatnio jestem notorycznie zajęty. Dzień wypełniają mi zajęcia, rzekłbym, przyziemne. Celowo staram się w tych ostatnich dniach; lata, oraz studenckich wakacji, nie mieć do czynienia z szeroko rozumianymi wiadomościami z kraju i ze świata (poza, rzecz jasna, sportowymi). Jednakże każdy, kto choć sporadycznie korzysta z dobroci Internetu wie, iż na wszelkiej maści portalach aż roi się od nowości, doniesień, raportów i innego rodzaju śmiecia. I nawet gdy, tak jak ja, człowiek jest kategorycznie zdeklarowany – żadnych newsów, a co za tym idzie emocji wywoływanych przez ich treści, to i tak zawsze coś sprowadzi oczy biednego internauty na kolorowy baner z krzyczącymi literami z jakimś doniesieniem z sejmowych ław.

Tak, podobnie było i ze mną. Naprawdę, nie chciałem się denerwować, gdy ujrzałem tekst jakiegoś pseudo-znawcy polityki (nazwisko pomijam z litości), który z oburzeniem przyjął słowa prezydenta RP, traktujące o ludobójstwie dokonanym na oficerach Wojska Polskiego w podkatyńskim lesie, wiosną 1940 roku. Rzeczony pisarzyk był przerażony słowami Kaczyńskiego, i wyraźnie obawiał się, że wypowiedź prezydenta może rozzłościć naszych odwiecznych braci i sojuszników, Rosjan. Autor chwalił jednak premiera Tuska, wraz z poddanymi mu ministrami i posłami PO, za życzliwą w stosunku do wschodnich sąsiadów „ostrożność wypowiedzi, unikanie słownego atakowania Rosjan i odcinanie się od wypowiedzi, jakoby Katyń był ludobójstwem”. Trzeba patrzeć w przyszłość, a przeszłość zostawić za sobą.
.

Krew mnie zalała. Mimo kilku-godzinnego dystansu, jaki dzieli mnie od zapoznania się z rewelacjami Pardonu, dalej na myśl o politykach Platformy ogarnia mnie wściekłość. Jakiekolwiek słowa zamieniają się w obelgi. To taka jest pamięć o Katyniu ? To po to Ci ludzie umierali ? By nie denerwować Rosji ?

Nawet na tym blogu można znaleźć dokładnie opisujący tematykę katyńską tekst. To ludobójstwo kwalifikowane, do którego do dziś dzień nie przyznają się następcy komunistycznych sekretarzy, dziś rządzących „demokratyczną” i „wolną” Rosją. Każdy, kto temu zaprzecza, staje w szeregu z NKWD i resztą oprawców Polaków.

Rządzą nami małe dziewczynki, które bawią się polityką tak, jak pozwalają im starsze koleżanki. W wykonaniu Borata było to być może śmieszne. W polskim wykonaniu jest po prostu żałosne…

Czy w Polsce można spokojnie obejrzeć Wiadomości czy przeczytać Rzeczpospolitą, bez obaw o wybryki dziewczynek bawiących się w rządzenie? Odpowiedź mogłaby poważnie zdenerwować te „damy”…

ps.

Jeśli ktoś nie kojarzy motywu z tytułem , należy zobaczyć występ Borata na jakimś rodeo w Stanach, kiedy to wyśpiewuje z werwą „hymn Kazachstanu na melodię ‚God bless America'” -znamienne są słowa tam padające.

Okupanci wobec Polaków – lata 1939-1941 29 kwietnia, 2009

Posted by zibi in historycznie.
Tags: , , ,
6 Komentarzy

Wyjątek no. 2 🙂

II wojna światowa – najstraszniejsza i największa tragedia w historii narodu polskiego. W wyniku działań wojennych ziemie polskie znalazły się pod dwiema okupacjami – sowiecką i niemiecką. II Rzeczpospolita dostała się w kleszcze dwóch reżimów totalitarnych, „brunatnego” i „czerwonego”. Celem poniższej pracy będzie ukazanie podobieństw i różnic w polityce obu zaborców wobec narodu polskiego. Ramy chronologiczne pracy zamykają się w latach 1939-1941. Pierwsza data to początek II wojny światowej. Rok 1941 to początek wojny niemiecko – radzieckiej, i jednocześnie koniec sojuszu zaborców Polski. W wyniku czego całość przedwojennych ziem Polski dostanie się pod okupację niemiecką. „Wojna to kontynuacja polityki prowadzona za pomocą walki zbrojnej” – ta pochodząca z końca dziewiętnastego wieku definicja wojny niemieckiego gen. Carla von Clausewitza zupełnie nie znalazła swego odbicia w światowym konflikcie, który wybuchł 1 września 1939 roku. Stało się tak głównie za sprawą Niemiec i Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Te dwa państwa najlepiej pokazały, jak rozumieją pojęcie wojny, podczas okupacji pobitej Polski. I trzeba w tym miejscu zaznaczyć, iż rozumowanie to nie mieściło się w żadnym znanym dotychczas kanonie. W tej wojnie walczono z narodem, a nie z państwem.

Mimo, iż wojna wybuchła 1.IX.1939, należy zgłębić krótki okres poprzedzający jej początek, aby dobrze zrozumieć, dlaczego akurat w tym czasie doskonale przygotowane do wojny Niemcy i ZSRR dokonały agresji na Polskę. 23.VIII. tegoż roku do Moskwy przybył minister spraw zagranicznych Rzeszy Joachim von Ribbentrop, aby w nocy z 23 na 24 sierpnia złożyć, wraz z ludowym komisarzem spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesławem Mołotowem podpis pod układem niemiecko – radzieckim, który historia zapamiętała jako pakt Ribbentrop-Mołotow. Oprócz współpracy gospodarczej przewidywał on, w tajnym aneksie, dokładny podział ziem podbitej Polski. I tak granica przyszłych stref wpływów na terenach byłej Polski miała przebiegać wzdłuż linii rzek Narwi, Wisły i Sanu. Linia ta została ostatecznie nakreślona w niemiecko – radzieckim traktacie o granicach i przyjaźni z 28.IX.1939 r. i przebiegała wzdłuż Pisy, Narwi, linii Ostrołęka- Treblinka, Bugu, linii Bełżec – Wisłok oraz Sanu. Porozumienie to określało również podział wpływów w Europie. Stalin dostał od Hitlera wolną rękę w sprawie przyszłego zajęcia Litwy, Łotwy, Estonii, ale też Finlandii oraz części Rumunii. Tak więc, w porównaniu do pierwszego paktu, ZSRR ostatecznie zagarnął dla siebie mniej polskich ziem. Do Kraju Rad wcielono: Białostocczyznę oraz województwa lwowskie, stanisławowskie, tarnopolskie, wołyńskie, poleskie, nowogródzkie i wileńskie. Słowem, pas polskiej ziemi, od Święcian, aż po Kuty i Przełęcz Tatarską; od Wilna do Podola. Niemcy wcielili bezpośrednio do Rzeszy ziemię pomorską, bydgoską, poznańską, śląską, część warszawskiej i łódzkiej. Z pozostałych terenów polskich (łącznie z Warszawą) Hitlerowcy utworzyli twór o nazwie Generalna Gubernia, w której oficjalnie mieli prawo „żyć” Polacy… Stolicą Generalnej Guberni ustanowiono Kraków.
W taki sposób okupanci podzielili się ziemiami polskimi niemalże po połowie. Niemcy zagarnęły około 188 tys. km2 terenów Polski zamieszkanych przez około 22 mln osób, natomiast Związek Radziecki zajął około 200 tys. km2 z około 13 mln mieszkańców. Z tego wynika, iż więcej ziem polskich zajęli Sowieci, były to jednak ziemie uboższe zarówno w surowce i potencjał przemysłowy, jak również tereny mniej zasiedlone od obszarów zajętych przez Hitlera, który szczycił się mianem twórcy „Wielkich Niemiec”.
Niemcy miały jasno określone cele wobec podbitych ziem polskich i narodu polskiego. Ziemie, które wcielili do Rzeszy były im potrzebne do wykorzystania potencjału ludzkiego i przemysłowego tych terenów (Pomorze, Poznań, Łódź, Katowice). O poszerzaniu się terenów państwa niemieckiego pisał Hitler jeszcze w więzieniu, w latach 20-stych. Według niego, „tylko odpowiednia przestrzeń na ziemi zapewnia wolność egzystencji narodowi. W ten sposób naród niemiecki może obronić się jako światowa potęga”.
Jeszcze trafniej stosunek nazistów do innych narodów, w tym polskiego, oddaje 3 punkt programu NSDAP, Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej. Wyglądał on następująco: „Żądamy ziem i terytoriów (kolonii) w celu wywyższenia naszego narodu i osiedlenia ciągle wzrastającej liczby ludności”. Te dwa cytaty bardzo jasno pokazują stosunek Niemiec do powiększenia przestrzeni życiowej, po niemiecku lebensraum, w szczególności na wschód. Generalna Gubernia miała być swego rodzaju kolonią niemiecką, źródłem taniej siły roboczej. Według założeń Generallplan Ost (generalnego planu wschodniego). GG miała być, na początku wojny, skupiskiem Polaków, z czasem wyniszczonych, a ich miejsce mieli zająć koloniści niemieccy. Hitler zdawał sobie sprawę, iż zniszczenie kultury, historii i państwa polskiego będzie procesem długotrwałym, dlatego też powstała Generalna Gubernia, gdzie zgromadzeni mieli być Polacy. Dobitnie ten fakt oddaje wypowiedź Hansa Franka z dnia 3 listopada 1939r.: „Polska ma być traktowana jako kolonia, Polacy będą niewolnikami Wielkoniemieckiej Światowej Rzeszy!” Można z tego wnioskować, iż GG miała być swoistym obozem koncentracyjnym, innym w działaniu od znanych nam obozów koncentracyjnych, jednak o takim samym celu – wyniszczeniu przebywającej tam ludności. Wyniszczeniu, czyli eksterminacji, zagładzie! Jednak nie tylko GG miała być miejscem represji wobec Polaków, co dobitnie ukazuje fragment raportu gen. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego o sytuacji na terenie okupacji niemieckiej: „Na ziemiach wcielonych do Rzeszy masowe aresztowania są na porządku dziennym. Szczególnie ostre represje stosowane są wobec duchowieństwa i nauczycielstwa.” Generalna Gubernia tym się różniła od typowego niemieckiego obozu koncentracyjnego, że przed śmiercią ludzie mieli wykonywać pracę na rzecz Wielkich Niemiec. Piszę tu śmiercią, ponieważ życie bez kultury, wykształcenia, wolności,, bezpieczeństwa jest tylko szarą egzystencją, która bardzo szybko kończy się śmiercią.
A więc Generalna Gubernia miała być miejscem doświadczalnym dla nazistów, jak postępować w przyszłości z narodami podbitymi. Hitler wiedział, iż ludzie prości, bez wykształcenia bardzo łatwo dadzą sobą pokierować. Dlatego też zaraz po zajęciu Polski hitlerowcy zaczęli eliminować Polaków związanych ze środowiskami patriotycznymi i inteligenckimi, czyli byłych żołnierzy Wojska Polskiego, powstańców śląskich i wielkopolskich, zasłużonych obywateli, uczonych, lekarzy czy polityków. Dotyczyło to zarówno Generalnej Guberni, jak i pozostałych ziem polskich wcielonych do Rzeszy. Symbolem mordów stała się szczególnie masakra mieszkańców wsi Wawer koło Warszawy. Wieś ta, a w zasadzie mieszkający tam Polacy zostali spacyfikowani w celu zastraszenia innych mieszkańców tych terenów. Nie można pominąć też Palmir, gdzie rozstrzelano wielu znanych Polaków m.in. olimpijczyka Janusza Kusocińskiego, marszałka sejmu II RP Macieja Rataja czy wielu członków pierwszej polskiej organizacji podziemnej, Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej. Kolejnym aktem bestialstwa okupantów stało się aresztowanie 6 listopada 1939 roku pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczo – Hutniczej w Krakowie.
Ludzie ci, w większości profesorowie, wielcy i znani naukowcy zostali wywiezieni do obozów koncentracyjnych, głównie do Sachsenhausen, gdzie trafili również profesorowie z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Kolejnym elementem wyniszczania Polaków stała się „akcja AB”. Akcja ta, rozpoczęta w kwietniu 1940 r., była kontynuacją mordów np. w Palmirach, czego dowodem były nasilające się masowe aresztowania inteligencji polskiej. Chodziło o wyeliminowanie możliwie największej ilości Polaków z organizacji podziemnych, a następnie ich zlikwidowanie. To właśnie w czasie trwania akcji „AB” zginęli m.in. Kusociński i Rataj. Mordami w Palmirach kierował gen. SS, gestapowiec Moder. Bez skrupułów zabijał, wykonując rozkazy Heinricha Müllera, szefa Gestapo , oraz Hitlera o eksterminacji inteligencji polskiej. Polacy byli również likwidowani w lasach Puszczy Kampinoskiej, gdzie byli zwożeni ciężarówkami, a następnie rozstrzeliwywani. W wyniku „akcji AB” zginęło ok. 3,5 tys. obywateli polskich, przede wszystkim kwiat polskiej inteligencji, ludzie, którzy chcieli i wiedzieli jak utrzymywać ducha nadziei w narodzie polskim. Jednak likwidacja inteligencji była tylko wstępem w drodze do całkowitej eksterminacji narodu polskiego.
W 1940 roku na terenie Polski zaczęły powstawać pierwsze hitlerowskie obozy koncentracyjne, gdzie człowiek miał prawo żyć, według założeń, nie dłużej niż trzy miesiące. Największy z nich powstał na trasie między Katowicami a Krakowem, w Oświęcimiu. W miarę upływu czasu rozbudowany i funkcjonujący jako Oświęcim – Brzezinka czyli Auschwitz – Birkenau, stał się miejscem, gdzie dokonano największego mordu Żydów z całej Europy. Oddało tu życie też bardzo wielu Polaków. Zginął tu m.in. św. Maksymilian Maria Kolbe czy Jan Mosdorf, działacz endecji. To tylko nieliczne przykłady z makabrycznej statystyki wielkiego „teatru śmierci”, który opisuje w swej książce Antonina Piątkowska, była więźniarka Brzezinki, która tak obrazuje jeden z bloków obozowych: „Trzypiętrowe koje, między szeregami koi – wąskie przejście. Nie ma sufitów, dachy dziurawe, nie ma podłogi. Całe stada szczurów zuchwałych, głodnych, wyżerających wszystko co się dało.” Inne obozy śmierci, powstałe później, w okupowanej Polsce, to Treblinka, Sztutowo (Stutthof), Majdanek, Chełmno. Oprócz obozów zagłady w kraju, zsyłano transporty ludzi do Koncentracione Lager na terenie Rzeszy. Były to m.in. Gross-Rosen, Saschenhausen, Melk, Mauthausen, Ravensbrück, Dachau, Ebensee. W niektórych z tych obozów więźniowie pracowali na rzecz zwycięstwa Wielkich Niemiec, jak np. w Mauthausen, gdzie więźniowie prowadzili gigantyczne prace pod ziemią, budując przyszłe fabryki dla III Rzeszy.
Niemcy na terenie GG prowadzili masowe akcje deportacyjne na roboty do Rzeszy, sprowadzając na miejsce wysiedlonych Polaków kolonistów niemieckich. W okresie od września 1939 do czerwca 1941 r. wywieziono do Niemiec ok. 600000 osób. Najpierw Polacy byli nakłaniani do dobrowolnej pracy dla III Rzeszy, jednak z powodu braku chętnych, zaczęto organizować łapanki uliczne, w których zabierano przypadkowych przechodniów, odwożono ich na otoczoną ponurą sławą Aleję Szucha, a stąd, po identyfikacji, wywożono do Niemiec. Niemieccy właściciele ziemscy, do których należeli wywożeni Polacy, dostawali instrukcje, które określały „prawa” i obowiązki robotników, jak również wskazówki dla Niemców jak postępować z Polakami. Oto niektóre elementy tej piętnastopunktowej instrukcji: „3.Surowo zakazuje im się używania rowerów(!). 5.Surowo zakazuje się robotnikom rolnym narodowości polskiej uczęszczania do teatrów, kin oraz na inne kulturalne rozrywki. 11.(…) Robotnicy rolni narodowości polskiej winni pracować codziennie tak długo, jak tego wymaga interes gospodarstwa i jak tego żąda pracodawca. Nie ma ograniczeń dotyczących czasu pracy.” Oprócz robotników Niemcy starali się pozyskać żołnierzy dla Wermachtu. W zawiązku z tym wprowadzili, w marcu 1941 r. Niemiecka Listę Narodową . Owa lista była tak ułożona, aby uzyskać jak największa ilość rekrutów spośród Polaków. Aby w przyszłości mieć ludność sobie poddaną, naziści już wśród najmłodszych dzieci wyszukiwali „cech nordyckich i aryjskich” i wywozili do Niemiec, do esesowskich szkół, gdzie uczono je bycia „wzorowym” Niemcem. Hitlerowcy zasiedlali opuszczone przez Polaków tereny ludnością niemiecką. Kolonizacja objęła szczególnie tereny polskie, wcielone do Rzeszy (Pomorze, Wielkopolskę – czyli tak zwany Kraj Warty). Na terenie GG podjęto próby kolonizacji Lubelszczyzny, szczególnie zaś okręgu zamojskiego. Proces zasiedlania kolonistami tego terenu (sonderlaboratorium) miał być próbą generalną przed planowanymi wielkimi przesiedleniami. Mimo przeprowadzonych przesiedleniach na Lubelszczyźnie, Niemcom nie udało się dokonać wielkiej zmiany w proporcjach narodowościowych. Nadal zdecydowanie więcej było Polaków. Mimo, iż Niemcy prowadzili przesiedlenia zakrojone na szeroką skalę, to nie były one dokonywane w takiej ilości i tak brutalnie jak akcje prowadzone przez Sowietów.
Jednocześnie z eksploatacją ludzką podległych terenów Niemcy prowadzili intensywną eksploatację gospodarczą ziem polskich, szczególnie GG. Najpierw skonfiskowano polską własność prywatną i polski majątek. Starano się maksymalnie, zwłaszcza w Generalnej Guberni, pozbawić Polaków środków do życia, przez przejęcie kierowania przedsiębiorstwami prywatnymi przez Główny Urząd Powierniczy Wschód. Niemcy starali się zmniejszyć zarobki i tym samym obniżyć status materialny ludności polskiej. W rolnictwo naziści ingerowali w najmniejszym stopniu. Chłopi musieli „tylko” dostarczać kontyngenty, a nadwyżki produkcji oddawać Niemcom, którzy najczęściej płacili za te produkty wódką, aby rozpić i ogłupić społeczeństwo polskie. (Doskonałym przykładem celowej degeneracji Polaków jako ludzi, oprócz sposobu zapłaty za nadwyżki produkcji, jest cytat z dziennika Hansa Franka: „Homoseksualizm należy uznać za niekaralny. Przeciwko instytucjom i osobom, które trudnią się zawodowo spędzaniem płodu, nie powinny być wszczynane policyjne dochodzenia. Rasowo – higienicznych zarządzeń w żadnym razie nie należy popierać.” ) Chłopi polscy, nie chcąc oddawać np. bydła w kontyngencie Niemcom, często zabijali je a inne towary niszczyli. Nie zmienia to faktu wielkiego zarabiania Niemców na kontyngentach i konfiskatach.
Źle dla Polaków pod okupacją niemiecką przedstawiała się też sytuacja materialna. Niemcy swoimi działaniami doprowadzili do wielkich, finansowych strat Polaków, którzy, zmuszeni sytuacją, musieli wymieniać złotówki na marki, przy bardzo niekorzystnym dla siebie kursie. Na terenach Generalnej Guberni utworzono Bank Emisyjny , który przez swą działalność utrzymywał stałą inflację, co prowadziło do ciągłych strat Polaków i niemożność poprawienia swej sytuacji majątkowej. Niemcy wprowadzili też w Generalnej Guberni racjonowanie żywności poprzez kartki. Oczywiście, że norma kalorii w GG była kilkakrotnie mniejsza niż w Rzeszy, ale to była celem Niemców. Całkowita zapaść ekonomiczna Generalnej Guberni, rządzonej przez Franka, była faktem.
Jeśli chodzi o oświatę, Niemcy całkowicie zakazali działalność szkół średnich i wyższych. Pozostawiono jedynie zawodówki, aby ludzie mogli się w nich szkolić na robotnika. Uczono oczywiście języka niemieckiego. Polacy organizowali tajne kursy nauczania języka polskiego, które odbywały się potajemnie, w wielkiej konspiracji w mieszkaniach lub piwnicach. W konspiracji działały też uniwersytety i inne uczelni wyższe, zlikwidowane przez okupanta.
Niemcy starali się całkowicie wyeliminować kulturę polską. Zamykano teatry, muzea, biblioteki. Wyjątkiem było kino, gdzie emitowano filmy propagandy niemieckiej. Oczywiście filmy te były poprzedzane dodatkowo kronikami filmowymi, sławiącymi Hitlera, jak również relacjami ze zwycięstw armii niemieckiej. Posiadanie polskich książek określonych autorów było zakazane, jak też tworzenie i śpiewanie polskich piosenek czy recytowanie wierszy. Zakazane było nawet rzeźbienie czy uprawianie sportu! Hitlerowcy doskonale zdawali sobie sprawę, iż naród nie może przetrwać bez tzw. Wysokiej kultury i dlatego dążyli do jej wyeliminowania. Jednak naród nie ugiął się. W konspiracji powstawały książki i poematy (K.K. Baczyński, Gajcy – poeci konspiracyjni), podziemie prowadziło akcje plakatowe, mające na celu podtrzymywanie wiary w ludziach. Mimo, iż za jakąkolwiek działalność przeciw okupantowi groziła śmierć, ludność nie ugięła się. Polska kultura przetrwała, choć Niemcy wywieźli do Rzeszy niezliczona ilość dzieł sztuki, a większość pozostawionych w Polsce została zniszczona. Wywieziona została m.in. biblioteka I L.O. w Białej Podlaskiej.
„Celem polityki niemieckiej na nowych obszarach Rzeszy musi być wytworzenie ludności niemieckiej jednolitej rasowo, a tym samym duchowo – psychicznie, jak również narodowo – politycznie. Z tego wynika, że wszystkie nie nadające się do zniemczenia elementy muszą być bezwzględnie usunięte.” Wszystkie działania niemieckie były podporządkowane temu celowi, który, oprócz E. Wetzla i G. Hechta, nazistów z urzędu do spraw polityki rasowej NSDAP, określił m.in. Artur Greiser, namiestnik Kraju Warty: „Wszystkie wpływy polskie, czy to w dziedzinie politycznej, czy to kulturalnej lub gospodarczej zostaną na zawsze zlikwidowane. My, Niemcy, przybyliśmy tu jako panowie, a Polacy mają być naszymi sługami”
Sytuacja Polaków pod okupacją sowiecką nie była lepsza. Tereny polskie, które wcielono do Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, to ziemie wileńskia, grodzieńska, białostocka, pińska, łucka i lwowska. Stalin, w przeciwieństwie do Hitlera, starał się pokazać światu, iż ZSRR zajął wschodnie tereny Polski, czyli rzekomą Zachodnią Białoruś i Zachodnią Ukrainę, w ramach obrony ludności tam mieszkającej. W drugiej połowie października zarządzono na kresach wschodnich powszechne wybory, których wynik był z góry ustalony. W myśl zasady Stalina: „nieważne, kto jak głosuje, ważne, kto liczy głosy”. Oczywiście na listach nie było prawie żadnych Polaków, a ci, którzy tam się znaleźli, byli odpowiednio „zresocjalizowani” przez radzieckich powierników Marksa i Engelsa. W wyniku tych wyborów powstały Zgromadzenie Ludowe Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi. Zgromadzenia te w kilka dni po wyborach wystosowały listy do Moskwy, w których prosiły o „uwolnienie spod jarzma obszarniczo – burżuazyjno – kapitalistycznego orła białego” i wcielenia do Kraju Rad. Swą „niespodziewanie” pozytywną odpowiedź ZSRR przekazał w pierwszych dniach października 1939 r. Tym samym Związek Sowiecki dokonał faktycznej inkorporacji polskich kresów wschodnich.
Następstwem wcielenia do Związku Radzieckiego była zmiana statusu prawnego mieszkańców kresów, którzy formalnie stawali się obywatelami ZSRR. A obywateli radzieckich można wcielać do Armii Czerwonej! Sowieci wykorzystali ten fakt, pomimo, iż nie cierpieli na brak rekrutów. Wcielenie do armii było dobrym czynnikiem sowietyzującym, gdyż w wojsku można było otwarcie karać za różne „polskie” przewinienia, typu mowa polska czy nawet religia katolicka, która kojarzyła się, najczęściej ateistycznym dowódcom radzieckim, z Polską, i której wyznawanie było zakazane.
Po prawnym usankcjonowaniu zmian terytorialnych, komuniści przystąpili do akcji sowietyzacji zajętych polskich terenów. Mniejszy nacisk kładziono na niszczenie kultury polskiej. Można w tym miejscu zauważyć różnicę w stosunku do postępowania Niemców, którzy bardziej niszczyli polską kulturę, ale np. w mniejszym stopniu prowadzili deportacje Polaków. „W systemie radzieckim nie było miejsca na niezależne od państwa, a właściwie od partii komunistycznej, nie podporządkowane jej życie artystyczne, literackie, kulturowe i oświatowe.” Więcej było za to wywózek, aresztowań i deportacji. Jednak rządzący Związkiem Radzieckim nie zaniechali zniszczenia polskiej kultury. Po prostu sowieci mieli w planach najpierw pozbycie się większości zamieszkujących te tereny, w związku z czym łatwiej było niszczyć dobro i kulturę polską. Ogółem liczba wywiezionych Polaków z Kresów Wschodnich, w latach 1939 – 41, mimo rozbieżności źródeł, oscyluje ok. liczby 1000000 osób. Ludzie ci, byli najpierw wywlekani, zazwyczaj nocą, ze swoich domów, następnie dostarczani na posterunek NKWD , a stąd, zsyłani do łagrów w głąb Związku. NKWD szczególnie upodobało sobie ludzi w mundurach polskich, obojętnie czy byli to byli policjanci, strażacy, leśnicy czy nawet kominiarze. Jednak nie przypuszczali też zwykłym ludziom, których jedynym przewinieniem była narodowość nie radziecka. „Jak widzisz, my wszystko wiemy. Mamy tysiące uszu i oczu. Słyszymy nawet, jak trawa rośnie (…) Przyznanie się do winy nie jest potrzebne nam, ale tobie. Udowodnisz tylko, że nie jesteś jeszcze dla robotniczo – chłopskiej władzy stracony całkowicie.” Jest to wypowiedź urzędnika Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych. Dobrze oddaje zachowanie się funkcjonariuszy NKWD czasie ustawicznych śledztw. Gdy ludzi trzeba było wywozić w ilościach większych, enkawudziści nie przeprowadzili żadnych śledztw. Za element antyradziecki mogli oni uznać wszystkich Polaków, choćby nawet byli komunistami. Wskazówki, jakie otrzymali przed eksmitowaniem całych rodzin, były następujące: „operację przeprowadzać o świcie, ludzie mogą zabrać ze sobą do 100 kg artykułów, gospodarstwa domowego, w tym miesięcznej racji żywnościowej dla rodziny; na spakowanie pozostawić czasu pół godziny. Co się tyczy sposobu załadunku: stacja winna być obstawiona żołnierzami NKWD, upychać maksymalnie dużo osób, pociąg po załadowaniu zamknąć i opieczętować.” Wyżej wymienione wskazówki były realizowane brutalnie, zgodnie z naturą tępych komunistów – żołnierzy radzieckich. Przykładów, które obrazują sposób deportowania, jak i życia w łagrach, jest bez liku. „Iwanówka, kilkanaście czy kilkadziesiąt lepianek Kazachów i nasz barak. Bezmierny step. (…) Nie łudźmy się. W przeciwieństwie do Niemców, którzy zabijali jawnie, Sowieci wywozili nas głodnyje stiepy, na śmierć powolną. Iluż Polaków użyźniło tamtą ziemię!” Nikt tak naprawdę nie wie, iloma obozami, do których trafili kresowiacy, zarządzał GUŁag i faktycznie kierujący nim Ławrientij Beria. W każdym z nich umierało dziennie kilku Polaków. Zasadniczą różnicą w stosunku do obozów hitlerowskich jest fakt, iż pierwsi zesłańcy do niektórych łagrów sowieckich praktycznie budowali je od podstaw. „ Przemarznięci i niewyspani więźniowie z trudem prostowali zesztywniałe ręce i nogi, nieporadnie gramolili się z prycz, zgrabiałymi palcami gmerali pod buszłatami, poprawiając tkwiące tam kawałki tektury i gazety, którymi obwijano się przed mrozem, opasywali się sznurami lub parcianymi paskami, związywali pod brodą nauszniki wacianych czapek i poganiani wrzaskiem wsiąkali w zamieć.” Wykonywali oni straszliwą pracę, która jednak nie była marnowana jak w przypadku większości obozów niemieckich. Nie zmieniało to w niczym faktu ogromnego, ponadludzkiego wysiłku Polaków, którzy harowali w łagrach niemalże całą dobę. Jednak nikt się z tym nie liczył. Nie na darmo przecież gruziński „Ojciec Narodów” nazywany był najokrutniejszym politykiem II wojny światowej, jeśli w ogóle zbrodnicza działalności Stalina mieściła się w obrębie polityki.
Sowieci, inaczej niż Niemcy, nie zasiedlali terenów kresów ludźmi swojej narodowości, ponieważ zakładali, iż gdy Polska stanie się siedemnastą republiką w Związku Radzieckim sowietyzacja będzie w pełni zaawansowana, i mieszkańcy tych terenów będą w pełni zsowietyzowani. Stalin, po zajęciu polskich Kresów, miał problem z kilkunastoma tysiącami oficerów Wojska Polskiego i funkcjonarjuszy Policji Państwowej, przybywającymi w obozach w Starobielsku, Ostaszkowie (w tym obozie przebywali policjanci i pracownicy wywiadu) i Kozielsku. Postanowił rozwiązać go na sposób doskonale sobie znany, sprawdzony m.in. w wielkiej czystce przeprowadzonej kilka lat wcześniej, czyli poprzez fizyczną likwidację. Polscy oficerowie zostali rozstrzelani w m.in. Lesie Katyńskim, Miednoje, oraz w wielu nie ustalonych do dziś miejscach. We wszystkich tych miejscach zginęło 14 600 Polaków, z czego w Katyniu na Smoleńszczyźnie, w maju i w kwietniu 1940 r. oddało życie ponad 4000 polskich oficerów, najczęściej oficerów rezerwy, którzy w cywilu byli prawnikami, lekarzami, artystami itp. Wszyscy zostali zamordowani strzałem w tył głowy. „Biorąc pod uwagę, że wszyscy oni są zatwardziałymi, nie rokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej, NKWD ZSRR uważa za niezbędne: (…) –rozpatrzyć w trybie specjalnym, z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelanie. II. Sprawy rozpatrzyć bez wzywania aresztowanych i bez przedstawiania zarzutów, decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia(…)” . Bezbronni ludzie – wrogami państwa! Tak przedstawił Stalinowi rozwiązanie problemu polskich jeńców wojennych Ławrentij Beria. Nawiasem mówiąc, Sowieci w późniejszych latach wojny posądzili o tę zbrodnię Niemców, którzy odkryli masowe mogiły. (Dopiero w 1990r. zostały udostępnione Polsce dokumenty tej sprawy. Nadal jednak Rosjanie nie chcą przyznać, iż było to ludobójstwo!) Nieliczna grupa oficerów, z pośród tych, którzy nie zostali rozstrzelani ( około pięciuset na ponad 15 tys. więzionych! ), została skierowana do więzień radzieckich, m.in. moskiewskich Butyrek i Łubianki. Jednym spośród tych oficerów był rotmistrz Narcyz Łopianowski, który trafił do niewoli radzieckiej przez Litwę. Opisał on w swojej książce willę Małachówkę, zwaną „willą rozkoszy”, gdzie zdrajcy Ojczyzny, pokroju Berlinga, próbowali przekonać kilkunastu oficerów polskich do tworzenia polskiej armii w ZSRR, armii oczywiście, ściśle komunistycznej. Na piętnastu oficerów przebywających w will, jedynie dwóch, Łopianowski i mjr Lis, nie zgodziło się podpisać aktu podporządkowania się Berii i Stalinowi.
Niestety, wielu ludzi z terenów kresów zdecydowało się na kolaborację z okupantem, szczególnie zaś przewodzili w tym procederze Żydzi, ale również inne grupy narodowościowe jak Ukraińcy czy Białorusini. Współpracy z okupantem na taką skalę nie spotkano na ziemiach polskich wcielonych do Niemiec. „Konfidenci – Bolszewicy masowo, wszędzie angażują konfidentów; niestety należy przyznać, że sporo ludzi poszło na te podłą służbę. (…) Oprócz agentów płatnych jest wielu donosicieli z amatorstwa – załatwiają dawne porachunki, pisząc donosy, niestety dużo tego jest”. – meldował gen. Michał Tokarzewski–Karaszewicz o kolaboracji. Żydzi wykazywali się głównie donoszeniem dla własnych celów, załatwiając dawne swe porachunki i sprawy z rzekomo wyzyskiwującymi ich Polakami. „Natomiast ludność żydowska, w tym zwłaszcza młodzież, oraz miejska biedota, wzięła masowy udział w powitaniu wkraczającego wojska i w zaprowadzaniu nowych porządków, w tym także z bronią w ręku. Na to też są tysiące świadectw: polskich, żydowskich i sowieckich, Są raporty komendanta głównego ZWZ gen. Stefana Grota- Roweckiego, jest raport emisariusza Jana Karskiego, są relacje spisywane już w czasie wojny i po latach. Mówią o tym zresztą także prace Jana T. Grossa, który – powołując się przede wszystkim na polskie relacje, których tysiące znajdują się w zbiorach Instytutu Hoovera w USA – doszedł do wniosków, które wyjaśnił jasno i bezdyskusyjnie.” Ten cytat jasno pokazuje stosunek niektórzy Żydów do Polaków. „Żydzi podejmowali akty rewolty przeciwko państwu polskiemu, zajmując miejscowości, tworząc tam komitety rewolucyjne, aresztując i rozstrzeliwując przedstawicieli polskiej władzy państwowej, atakując mniejsze lub nawet całkiem duże (jak w Grodnie) oddziały WP(!).” To stwierdzenie Tomasza Strzembosza, jednego z najwybitniejszych polskich historyków zajmujących się II wojną światową, nie pozostawia złudzeń co do zachowywania się pewnej części społeczności żydowskiej w okresie sowieckiej okupacji.
Sytuacja ekonomiczna terenów zagarniętych przez Sowietów również nie była dobra. Polacy byli zmuszeni wymieniać złotówki na ruble w stosunku 1:1, a przecież siła nabywcza radzieckiego rubla była kilkakrotnie niższa niż siła nabywcza polskiego złotego. Okupanci dosłownie ogołocili miejscowe sklepy ze wszystkiego rodzaju artykułów spożywczych, w związku z czym na Kresach zapanowała ogromna bieda i nędza.
Sowieci mieli inne podejście do oświaty i szkolnictwa na terenach okupowanych niż Niemcy. Nie zamknęli prawie wszystkich szkół, z wyjątkiem zawodówek, jak zrobili to hitlerowcy. Komuniści pozwolili działać dawnym szkołom, jednak wprowadzono w nich pewne zmiany. Zlikwidowano takie przedmioty jak religia, przysposobienie wojskowe, geografia i historia Polski. Wprowadzono za to, jako przedmioty obowiązkowe, naukę języka białoruskiego bądź ukraińskiego, a nawet wiedzę o konstytucji ZSRR. Zreorganizowano same szkoły i uczelnie, wprowadzając inne ich nazwy oraz przeprowadzając roszady w gronie nauczycielskim. Ogółem poziom nauczania znacznie się pogorszył, w stosunku do stanu z przed wojny.
Na terenach kresów wschodnich okupanci chcieli jak najbardziej zsowietyzować Polaków tam mieszkających i sprawić, by stali się zagorzałymi piewcami komunizmu, inaczej niż u Niemców, których nie obchodziły przekonania polityczne byłych obywateli Polski, którzy przecież przeznaczeni byli tylko na roboty. Dlatego też w roku 1940 powstała gazeta „Nowe Widnokręgi”, której redaktorem naczelnym i głównym autorem tekstów była Wanda Wasilewska , zatwardziała komunistka, mająca duże wpływy w Moskwie. Do tej gazety pisywał też m.in. Tadeusz Boy-Żeleński. „Nowe Widnokręgi” były maksymalnie przepojone ideami komunizmu, marksizmu i stalinizmu. Gazeta ta miała wpływać na Polaków nie tylko na terenach okupowanych, ale także na terenie Związku Radzieckiego. Trafiła m. in. do rąk oficerów przebywających w Małachówce, a miała służyć oczywiście jako czynnik popierający działania Berlinga oraz dążenia Stalina i jego ludzi do pełnego uzależnienia Polski i narodu polskiego od ZSRR.
Komuniści radzieccy chcieli potraktować zajęte tereny Polski według wzorca: „indoktrynacja, industrializacja i kolektywizacja”. Na nasze szczęście skończyło się na niepełnej indoktrynacji. Polska nie stała się siedemnastą republiką ZSRR, choć było wielu zdrajców, jak np. Wasilewska czy Berling, którzy bardzo pragnęli i starali się, aby tak się stało. Ten fakt można uznać za jedyny, dobry aspekt okupacji radzieckiej. Gdyby jednak stało się inaczej, nie pisałbym dzisiaj tej pracy.
Niemcy i Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich miały zasadniczo bardzo podobny cel – całkowite podporządkowanie sobie zagarniętych ziem polskich. Jednak Niemcy dążyli do całkowitego zniszczenie narodu polskiego, jego świadomości i kultury, natomiast Rosjanie chcieli, aby Polska stała się jedną z republik w ZSRR, i dlatego zależało im na dogłębnej indoktrynacji narodu polskiego. Naziści chcieli zgermanizować jedynie niewielką część pozostałych przy życiu Polaków na zajętych przez siebie terenach. Komuniści pragnęli zsowietyzować większość mieszkańców terenów okupowanych, oczywiście „oczyszczonych” z zatwardziałych elementów antyradzieckich, którzy przechodzili „resocjalizację” w łagrach i obozach. W większości podobne były metody działania, stosowane przez okupantów, niekiedy różniły się sposobem przeprowadzania konkretnych operacji czy ich skutkami.
Obaj okupanci rozbudowali na terenach zajętych przez siebie aparat terroru i represji. U Niemców było to Gestapo, a u Sowietów NKWD. Metody działania obu instytucji były bardzo podobne. Stosowana była zasada odpowiedzialności zbiorowej. Zarówno Gestapo, jak i NKWD przeprowadzało masowe aresztowania obywateli polskich podejrzanych o wrogą wobec okupantów działalność. W śledztwach stosowane były brutalne metody: przymus psychiczny i tortury. Obie instytucje miały bardzo dobre rozeznanie przedwojennych polskich stosunków. Źródłem informacji dla Gestapo była mniejszość niemiecka, której przedstawiciele znali doskonale panujące w Polsce stosunki. Wskazywali policji miejsca ukrywania się czy zamieszkania osób, uznanych za szczególnie „groźnych” dla niemieckiego okupanta, co można było zaobserwować np. w Bydgoszczy, podczas tzw. „krwawej niedzieli” we wrześniu 1939r. Źródłem NKWD byli żydowscy i polscy komuniści, którzy często zakładali organizacje komunistyczne jeszcze przed wkroczeniem sowietów, lub próbowali przejąć władzę z rąk polskiej administracji jak to było np. w Grodnie. Okupowane tereny były pokryte siecią więzień i obozów. Warto też zaznaczyć, iż Gestapo i Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych do samego wybuchu wojny niemiecko – radzieckiej ściśle ze sobą współpracowały w kwestii wspólnego zwalczania polskiego ruchu oporu, czego dowodem może być np. spotkanie przedstawicieli tych dwóch instytucji w Krakowie w 1940r , czy umowa niemiecko – radziecka z grudnia 1939r, na mocy której „okupowane przez Sowiety ziemie mieli opuścić Niemcy, a okupację niemiecką Rosjanie, Białorusini i Ukraińcy.”
Na masową skalę okupanci stosowali deportacje ludności polskiej. Zarówno Niemcy, jak i Rosjanie wywozili Polaków w głąb swego terytorium, hitlerowcy do obozów koncentracyjnych i na roboty, komuniści do łagrów i kołchozów. Bardzo wielu obywateli Polski nie powróciło już do Ojczyzny.
Obaj okupanci szczególną nienawiścią dażyli polską inteligencję, którą uważali za warstwę przywódczą narodu, będącą nośnikiem idei narodowych. Dlatego ze szczególnym okrucieństwem i systematycznością niszczyli ją, czego dowodem były niewątpliwie niemiecka „akcja AB” czy sowiecki mord na polskich oficerów np. w Katyniu. Warto przypomnieć, iż większość oficerów tam uśmierconych była oficerami rezerwy, którzy w cywilu byli prawnikami, lekarzami, pisarzami.
W tym miejscu warto wspomnieć o stosunku obu okupantów do polskich policjantów. Niemcy zachowali przedwojenną, polską policję. Starali się wciągnąć do współpracy jej funkcjonariuszy. Jednak starania te spełzły na niczym. Polscy policjanci byli cennym źródłem informacji nie dla Niemców, a dla Armii Krajowej. Odmienną politykę prowadzili Rosjanie. Dobrą ilustracją tego faktu jest stwierdzenie funkcjonariusza NKWD Tokariewa: „Był policjantem, to wystarczy, by go rozstrzelać.” Większość policjantów, którzy znaleźli się w rękach NKWD została rozstrzelana w Twerze w 1940.
Ziemie polskie poddane były bardzo silnej eksploatacji gospodarczej i ekonomicznej. Elementami tego wyzysku były: zajęcie polskiej własności prywatnej, wymiana waluty na obcą przy bardzo niekorzystnym dla Polaków kursie, co spowodowało duże straty. Efektem tych „zabiegów” była pauperyzacja, czyli zubożenie społeczeństwa polskiego. Co ciekawe, Niemcy uważali, iż Polacy nie potrafią dobrze gospodarować, dlatego zajęli ich własność. Natomiast Sowieci zagarnęli polską własność prywatną z pobudek czysto ideologicznych, bo przecież wszystko musiało być własnością ludu pracującego. Tereny polskie, które zagarnęli komuniści były w o wiele mniejszym stopniu rozwinięte gospodarczo niż tereny pod okupacją niemiecką, i dlatego nie dało się ich tak bardzo wykorzystać.
Okupanci stosowali różną politykę wobec oświaty. Ktoś kiedyś powiedział, że „naziści przyszli do Polski po to, by zabrać Polakom życie, a komuniści po to, by zabrać Polakom duszę”. W tym twierdzeniu jest dużo prawdy, ponieważ Niemcy zamykali wszelkie szkoły, zostawiając jedynie placówki uczące podstaw oraz zawodu (ponieważ takie były potrzeby Rzeszy). Natomiast Rosjanie zmienili program nauczania, przedmioty oraz nauczycieli. Tak przebudowana oświata miała pełnić istotna rolę w procesie przymusowej indoktrynacji i sowietyzacji społeczeństwa polskiego.
Naziści i komuniści dewastowali polską kulturę i sztukę. W procesie tym „wykazywali” się szczególnie hitlerowcy, wywożąc niezliczone ilości dzieł sztuki, a czego nie zdołali wywieźć, niszczyli. Sowieci dokonywali zniszczeń na mniejszą skalę w tej dziedzinie, „stawiając” na niszczenie ludzi w łagrach. Niemcy chcieli zrobić z Polaków ogłupiałych robotników, a okupanci radzieccy – piewców komunizmu, choć równie nędznie wykształconych intelektualnie. Obaj zaborcy chcieli złamać Polaków duchowo, odbierając im prawdziwą kulturę i sztukę, co w konsekwencji prowadziło do degradacji narodu polskiego.
Obaj okupanci mieli wrogi stosunek do religii, uznając wiarę katolicką za ostoję polskości. Represje wobec duchowieństwa były często stosowane przez Niemców, którzy wysłali wielu duchownych do obozów koncentracyjnych. Podobną politykę prowadzili Sowieci, zamykając praktycznie wszystkie świątynie katolickie. Ich nienawiść do religii miała także podłoże ideologiczne, wszak Marks stwierdził, że „religia to opium dla mas.”
Tak więc widać wyraźnie, iż Niemcy i ZSRR miały podobne założenia w stosunku do okupowanych ziem polskich, jak również podobne były metody ich działania. Pewne różnice w działaniu między okupantami spowodowane były różnicami ideologicznymi wynikającymi z ustrojów obydwu państw.
Historia tak się potoczyła, iż plany okupantów, na nasze szczęście, nie zostały zrealizowane. Sprawcy nieszczęścia Polski, dawni sojusznicy, stali się wrogami. Oba totalitaryzmy „starły się w śmiertelnym uścisku”. Zwycięstwo, było udziałem komunistów, którzy powrócili na ziemie polskie w 1944 roku, ale to już zupełnie inny rozdział historii.
Pragnę zaznaczyć, iż temat niniejszej pracy jest dla mnie szczególnie bliski z powodu tragedii, która miała miejsce w mojej rodzinie w czasie trwania II wojny światowej. Mam na myśli więzienie, a następnie rozstrzelanie 16 sierpnia 1941r. w lesie Grabarka pod Białą Podlaską przez Niemców mojego pradziadka, Stanisława Klekota, ppor. rezerwy Wojska Polskiego (wraz z jedenastoma innymi oficerami rezerwy WP), a także represje sowieckie wobec mego drugiego pradziadka, Józefa Ereta, który walczył w partyzantce na terenach kresów, za co siedział następnie kilka lat w radzieckich łagrach na dalekiej Syberii.
Warto na zakończenie wspomnieć, iż zbrodnie niemieckie, dokonane na narodzie polskim, zostały dość dobrze udokumentowane i opisane. Funkcjonuje bogata literatura na ten temat. Jeżeli jednak chodzi o zbrodnie radzieckie, jest ciągle wiele „białych plam” na kartach historii. Dotychczas nie zostały ujawnione archiwalia sowieckie. Lecz to już temat na inną pracę.

Od ludobójstwa kwalifikowanego do polityki eksterminacji 26 kwietnia, 2009

Posted by zibi in historycznie.
Tags: , ,
3 Komentarze

Wyjątek – notka wyjątkowa 😉

„Ponad trupem białej Polski wiedzie droga do ogólnoświatowej pożogi.” Te słowa, wypowiedziane przez Michała Tuchaczewskiego, perfekcyjnie odnoszą się do sowieckich planów wobec Polski. Włodzimierz Ilinicz Uljanow- Lenin, jak również jego następca Józef Wissarianowicz Dżugaszwili – Stalin, dążyli do tego, aby Rzeczpospolita Polska zalana przez „fale czerwonego przypływu” stała się jednym z pionków na szachownicy rewolucji wszechświatowej, gdzie jedynym graczem była Rosja Radziecka, a następnie Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Słowem, dążyli do pełnego zsowietyzowania Polski i Polaków.

Katyń

Katyń


Celem pracy jest, zgodnie z jej tytułem, ukazanie miejsca Polski i Polaków w planach komunistycznego imperium, począwszy od pierwszego zetknięcia się obu państw w 1918 roku, jak również omówienie problemu ludobójstwa kwalifikowanego oraz polityki eksterminacji, których ofiarami byli Polacy.
Na stronie tytułowej umieściłem scenę, która pokazuje, jak sowieci postępowali z Rzeczpospolitą. Radziecki żołnierz symbolicznie zabija bagnetem polskiego Orła Białego, tak jak system komunistyczny zabijał obywateli polskich, zgodnie z planem eksterminacji ludności narodowości polskiej…
W roku 1917 w Rosji miała miejsce tak zwana rewolucja październikowa, w wyniku której władzę w kraju przejęli komuniści. Bolszewicy, ze swoimi przywódcami, przewodniczącym Rady Komisarzy Ludowych Leninem, oraz z pierwszym dowódcą Armii Czerwonej Lwem Trockim (właściwe nazwisko Lejba Bronstein) musieli sprostać wielu problemom wewnętrznym, jednak już wtedy narodziła się w ich umysłach koncepcja rewolucji wszechświatowej. Polegała ona na tym, że radzieccy bolszewicy mieli nieść światu „szczęście” rewolucji komunistycznej. Dążyli do tego, albo podsycając ruch komunistyczny w danym kraju (jak to było np. w Niemczech), albo niosąc komunizm na bagnetach Armii Czerwonej. Rzeczpospolita Polska – „burżuazyjne państwo” – była przeszkodą w komunistycznym marszu w kierunku zachodnim. Dlatego Lenin, gdy tylko udało mu się (przy wielkiej pomocy Trockiego) opanować problemy wewnętrzne w swoim kraju (wojna domowa – „najbardziej nieobliczalny z żywiołów rewolucji” ), skierował wzrok na Polskę. Trocki tak pisał o rewolucji latem 1920 r. – „Rewolucja wymaga od rewolucyjnej klasy, by dążyła do celu wszelkimi środkami, jakie ma do dyspozycji: kiedy trzeba – drogą zbrojnego powstania, kiedy indziej – drogą terroryzmu (…) . Terror może okazać się bardzo skuteczny przeciwko reakcyjnej klasie, która nie chce zejść ze sceny. Strach to potężny środek prowadzenia polityki międzynarodowej i wewnętrznej. Wojna, tak jak rewolucja, opiera się na strachu. Zwycięska wojna niszczy zwykle tylko nieznaczną część pokonanej armii, odstraszając pozostałych, łamiąc ich wolę”. Ten cytat doskonale ilustruje bolszewicką mentalność. W przyszłości bolszewicy będą stosowali terror jako jedną z metod realizowania swoich zamierzeń
Jednak Rzeczpospolita miała za przywódcę marszałka Józefa Piłsudskiego, wybitnego wodza i polityka, który przewidział agresywne zamiary komunistów wobec Polski. Zauważył on, że nadarza się wyjątkowa sposobność umocnienia strategicznej pozycji Polski w warunkach niezwykłego osłabienia Rosji. Piłsudski był autorem koncepcji federacyjnej, której celem było nie tylko powstrzymanie pochodu rewolucji na zachód, lecz również uniemożliwienie odwiecznego parcia Rosji w tym kierunku przez usamodzielnienie narodów wchodzących niegdyś w skład imperium carów: Białorusinów, Ukraińców oraz Litwinów w sojuszu z Polską. Marszałek postanowił działać. Nie czekając na ofensywę radziecką 25.IV. 1920r. Piłsudski podjął decyzję o rozpoczęciu wspólnej polsko – ukraińskiej akcji na południowym odcinku frontu. Po początkowych sukcesach wojsk polskich (np. zajęcie Kijowa) nastąpiła kontrofensywa bolszewików. Polacy zostali zepchnięci do głębokiej defensywy, w sierpniu tegoż roku bronili się już na linii Toruń –Warszawa- Zamość- Lwów. Gdy wydawało się, iż wojska głównodowodzącego frontem północno – zachodnim Michała Tuchaczewskiego zdobędą Warszawę, co równałoby się niemalże z upadkiem państwa polskiego i zwycięstwem bolszewików, nastąpił przełom. W połowie sierpnia, w bitwie warszawskiej, Polacy rozgromili Armię Czerwoną dzięki genialnemu planowi szefa sztabu Wojska Polskiego, gen. Tadeusza Rozwadowskiego. (Co ciekawe, „cud nad Wisłą” nie byłby możliwy, gdyby nie Stalin! Otóż m.in. on, jako członek Rady Wojennej Frontu Południowego, nie zgodził się na wysłanie Armii Konnej gen. Siemiona Budionnego z pod Lwowa w kierunku Warszawy, ponieważ chciał zdobyć Lwów i odnieść sukces jako wojskowy, a oddelegowanie Armii Konnej pod rozkazy Tuchaczewskiego przekreślałoby jego plany. W konsekwencji tego, pod Warszawą sowieckie lewe skrzydło pozostało nieosłonięte, co pozwoliło Polakom na zwycięstwo…).
Po tym sukcesie wojska polskie ruszyły na wschód. Bolszewicy, widząc niepowodzenie realizacji swych planów, zgodzili się na rokowania pokojowe. 12.X.1920 r. podpisano w Rydze preliminaryjny traktat pokojowy i umowę o rozejmie, a po pięciu miesiącach rokowań 18.III 1921 r. właściwy traktat pokojowy. Ustalono, że granica polsko – radziecka będzie przebiegała wzdłuż linii Dzisna – Dokszyce – Słucz – Korzec – Ostróg – Zburcz.
Bolszewicy mimo klęski w wojnie z Polską, nie zrezygnowali z realizacji swoich koncepcji. Postanowili czekać na odpowiedni moment do zbrojnej agresji, a tymczasem „pielęgnować” rozwój partii komunistycznej w Polsce. Komunistyczna Partia Polski, przemianowana 1 lutego 1925 r. z Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (która powstała 16 grudnia 1918 z połączenia się Polskiej Partii Socjalistycznej – Lewicy oraz Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy), miała za cel zwalczanie państwowości polskiej, podsycanie niepokojów społecznych, potępianie polskich władz, „rozkładanie” od wewnątrz armii polskiej, szerzenie nastrojów antypaństwowych. Punkt widzenia komunistów dobrze oddaje wypowiedź Franciszka Grzelszczaka – Grzegorzewskiego, członka KPRP, wygłoszona na II zjeździe tejże partii w 1923 r.: „takie wyrazy, jak Polska albo sprawy polskie były dla nas niemożliwe do przełknięcia, były niemal płachtą czerwoną na byka”. Komuniści polscy prowadzili działalność agenturalną na rzecz sowietów , równocześnie starali się uzyskać poparcie społeczne dla swojej wizji Polski, jako jednej z republik w Związku Radzieckim (w 1922 r. utworzono z terenów Rosji i państw jej podporządkowanych Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich). Na szczęście, ta sztuka nigdy im się nie udała – społeczeństwo polskie w okresie międzywojennym nigdy nie zaufało komunistom. Brak poparcia społecznego (w kolejnych wyborach uzyskiwali coraz gorsze wyniki), oraz zmiana wizji podporządkowania sobie Polski przez Stalina [w 1924 r. umiera Lenin, a sekretarzem generalnym Wszechrosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików) zostaje Stalin] doprowadziły do rozwiązania w 1938 r. KPP z polecenia Międzynarodówki Komunistycznej. Jednak inspiratorem rozwiązania partii był Stalin, posiadający w ZSRR niemalże władzę absolutną. „Z rozwiązaniem spóźniliście się o dwa lata. Rozwiązać trzeba, ale ogłaszać w prasie – moim zdaniem – nie należy”. Te słowa Stalina świadczą o tym, że rozwiązanie KPP nastąpiło z jego polecenia. Do najważniejszych aktywistów partii można zaliczyć Franciszka Filera, Martę Koszutską, Alfreda Lapme, Juliana Leszczyńskiego – Leńskiego, Adolfa Warskiego i Maksymiliana Horwitza –Waleckiego. Większość znanych komunistów polskich zostało w latach trzydziestych rozstrzelanych w ZSRR.
Po prawie 20 latach względnego spokoju w stosunkach polsko-radzieckich nadszedł, jak się okazało, tragiczny w skutkach rok 1939. Sytuacja międzynarodowa zaostrzała się z każdym miesiącem. Pozornym tego sprawcą była III Rzesza Niemiecka, ze swym kanclerzem Adolfem Hitlerem na czele. Niemcy od 1936 r. realizowały plan przygotowań do wojny, w której pierwszym przeciwnikiem hitlerowców okazała się być Polska. Wojna wydawała się nieuchronna (Polska nieustępowała wobec niemieckich żądań oddania Gdańska i stworzenia eksterytorialnego „korytarza”, łączącego Prusy Wschodnie z Rzeszą). Jednak Hitler zdawał sobie sprawę z tego, że chcąc rozpocząć wojne z zachodem (czyli de facto również z Polską, ponieważ Rzeczpospolita była w sojuszu wojskowym z Francją) musi uzyskać neutralność ZSRR. Musiał złożyć odpowiednią propozycję Stalinowi! Tak, to właśnie Stalin, był „głównym rozgrywającym” w tym „rozdaniu”. „Sprawa wojny czy pokoju weszła w stadium krytyczne. Jej rozwiązanie zależy wyłącznie od nas. Jeżeli zawrzemy traktat z Anglią i Francją, Niemcy będą zmuszone odstąpić od planów agresji, ustąpić wobec stanowiska Polski. Będą też szukać ułożenia stosunków z mocarstwami zachodnimi. W ten sposób będziemy mogli uniknąć wybuchu wojny, ale dalszy rozwój wydarzeń poszedłby wówczas w niewygodnym dla nas kierunku. Natomiast jeśli przyjmiemy niemiecką propozycję zawarcia z nimi paktu o nieagresji, umożliwi to Niemcom atak na Polskę i tym samym interwencja Anglii i Francji stanie się faktem dokonanym. Gdy to nastąpi, będziemy mogli z pożytkiem dla nas czekać na odpowiedni moment dołączenia do konfliktu lub osiągnięcie celu w inny sposób. Wybór jest więc dla nas jasny: powinniśmy przyjąć niemiecką propozycję, a misję wojskową francuską i angielską odesłać grzecznie do domu….”. Przytoczona wyżej wypowiedź Stalina z 19 sierpnia 1939 r. dobitnie potwierdza stwierdzenie, że zdawał on sobie sprawę z korzystnej dla siebie sytuacji.
Sowieci wreszcie mieli okazję zemścić się na Polsce za klęskę sprzed 19 lat. Idea, która wiodła w 1920 r. oddziały Armii Czerwonej przeciwko Polsce, ani na moment nie straciła na aktualności, tyle, że Rosjanie zrozumieli, iż do podboju Europy musza się lepiej przygotować. Od końca lat dwudziestych zbroili się bardzo intensywnie. W pierwszej pięciolatce Związek Radziecki wydał na zbrojenia 12,6 % budżetu, a w rozpoczętym 1938 r. trzecim planie pięcioletnim – bez mała 30%! Od 1930 do 1937 roku trzykrotni wzrosła produkcja samolotów, czołgów i dział. W rezultacie powstała pięciomilionowa armia – monstrum, którą mogło utrzymać tylko państwo nieliczące się z potrzebami swoich obywateli. W 1939 r. Armia Czerwona miała ponad 20 000 czołgów, flota radziecka miała 208 okrętów podwodnych, siły powietrzne liczyły ok. 6 – 8 tysięcy samolotów, wśród których 51 % stanowiły samoloty bombowe, a 38 % myśliwskie. Takie uzbrojenie Armii Czerwonej jednoznacznie świadczyło o jej agresywnym charakterze. Państwo, które szykuje się do obrony nie buduje czołgów, okrętów podwodnych i bombowców. Atmosfera urażonych ambicji szybko zrodziła myśl przekreślenia podpisanego traktatu ryskiego, poprzez zbrojną interwencję przeciwko Polsce. Świadczy o tym oferta komisarza obrony ZSRR, Klimenta Woroszyłowa, złożona w 1928 roku generałowi Wernerowi von Blombergowi. Plan radziecki zakładał podjęcie wspólnych z Niemcami działań militarnych przeciwko Polsce. Propozycje Kremla zostały odrzucone przez rząd Republiki Weimarskiej, który już od 1925 roku realizował własny plan zdecydowanego podważenia kondycji polskiego państwa poprzez uciążliwą wojnę celną. Jednak w roku 1939 rząd niemiecki pierwszy wystąpił z inicjatywą wspólnej walki przeciw Polsce. Co więcej, Hitler chciał jak najszybciej nawiązać sojusz ze Stalinem. Świadczy o tym nota, wysłana przez niego do sekretarza generalnego WKP(b) , z 20 sierpnia 1939 r. „Bardzo pilne! (…) 3. Zgadzam się na przekazany mi przez Pańskiego ministra spraw zagranicznych, pana Mołotowa, projekt paktu o nieagresji, uważam jednak za konieczne, by związane z nim sprawy zostały jak najszybciej wyjaśnione. 4. Sprawy dotyczą dodatkowego protokołu, którego życzy sobie Rząd Związku Sowieckiego, mogą według mego przekonania zostać w sposób zasadniczy i w jak najkrótszym czasie wyjaśnione, jeżeli w Moskwie rozmowy na ten temat prowadził będzie odpowiedzialny niemiecki mąż stanu. (…) 6. Moim zdaniem, z uwagi na zamiar obydwu państw uregulowanie na nowo swoich stosunków, celowe byłoby nie tracić czasu. Dlatego proponuję Panu raz jeszcze, aby przyjął Pan mojego ministra spraw zagranicznych we wtorek 22 sierpnia, najpóźniej w środę 23 sierpnia. Minister spraw zagranicznych Rzeszy ma najszersze pełnomocnictwa, aby ustalić treść i podpisać zarówno pakt o nieagresji, jak i protokół”.
Na taką propozycję czekał Stalin, co potwierdza w swej odpowiedzi z 21 sierpnia, na depeszę Hitlera – ” Dziękuje za list. Mam nadzieję, że niemiecko-sowiecki pakt o nieagresji przyczyni się do poważnej poprawy stosunków politycznych między naszymi krajami. Narody naszych krajów potrzebują wzajemnych stosunków pokojowych. Zgoda Rządu Niemieckiego na zawarcie paktu o nieagresji stanowi podstawę do zlikwidowania politycznego napięcia i ustanowienia pokoju oraz współpracy między naszymi krajami. Rząd Sowiecki upoważnił mnie do zakomunikowania Panu, że zgadza się na przyjazd pana von Ribbentropa do Moskwy 23 sierpnia”. 23 sierpnia von Ribbentrop przyjechał do Moskwy i po kilkunastu godzinach burzliwych negocjacji podpisano, w nocy z 23 na 24 sierpnia dokument, który historia zapamięta jako pakt Ribbentrop-Mołotow. Był to pakt o nieagresji, i w sensie merytorycznym nie było w nim nawet zdania o Polsce. Jednak, wraz z dokumentem o „powstrzymaniu się od wszelkiej przemocy, od wszelkich aktów agresji i wszelkich napaści we wzajemnych stosunkach” podpisany został tajny protokół dodatkowy, który mówił o podziale stref wpływów obu państw w Europie Wschodnie. Punkt pierwszy tegoż dokumentu dotyczy państw nadbałtyckich (Finlandii, Estonii, Łotwy, Litwy), natomiast punkt drugi dotyczył bezpośrednio Polski. „2. W wypadku terytorialno-politycznych przekształceń na obszarach należących do państwa polskiego podział stref interesów między Niemcami a ZSRR przebiegać będzie mniej więcej wzdłuż rzek Pisa, Narew, Wisła i San. Kwestia, czy w interesie obu stron jest utrzymanie niepodległego państwa polskiego oraz jak przebiegać będą granice tego państwa. Może zostać definitywnie wyjaśniona dopiero w miarę dalszego rozwoju politycznego wydarzeń. W każdym wypadku oba rządy rozwiążą ten problem w drodze przyjacielskiego porozumienia. (…) 4. Protokół ten utrzymany będzie przez obie strony w ścisłej tajemnicy”. (Punkt 3 dotyczył Besarabii). Tak więc, oba totalitaryzmy „dogadały się” co do podziału terytorium wolnego i niepodległego wciąż państwa polskiego! To oznaczało, że wybuch wojny jest tylko kwestią dni. I tak też się stało…
Pierwszego września 1939 roku na Polskę najechali hitlerowcy. Armia polska stawiała mężny opór najeźdźcy, jednak z powodu różnicy potencjałów gospodarczych, dużo lepiej wyposażone wojsko niemieckie odnosiło sukcesy. Jednak wojna ta nie była jeszcze dla Polski przegrana. Wyrok na Rzeczpospolitą wydali sowieci, w godzinach rannych 17 września, wkraczając na wschodnie tereny Polski. Już od 6 września trwała mobilizacja wojsk radzieckich w okręgach wojskowych: kijowskim specjalnym, białoruskim specjalnym, moskiewskim, leningradzkim, kalinińskim, orłowskim i charkowskim. Wojska radzieckie były przygotowane na wkroczenie do Polski. Dnia 17.IX.1939 r. o godz. 3 rano Mołotow próbował wręczyć Wacławowi Grzybowskiemu, ambasadorowi RP w Moskwie notę, w której stwierdzał m.in., że: ” państwo polskie i jego Rząd przestały faktycznie istnieć. Dlatego (…) Rząd Sowiecki polecił (..) Naczelnemu Dowódcy Armii Czerwonej, aby nakazało wojskom przekroczyć granicę i wziąć pod swoją opiekę życie i mienie ludności zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi”. Ponadto sowieci uznali, w obliczu upadku państwa polskiego, postanowienia traktatu ryskiego za nieważne. Ambasador Grzybowski odrzucił tę notę, zaprzeczając, jakoby państwo polskie przestało istnieć.
Oczywiście, nie powstrzymało to czerwonych hord przed zalaniem wschodniej Polski. Oto jak motywowali dowódcy radzieccy napaść na Polskę przed swoimi żołnierzami:” Już od 20 lat policyjny but piłsudczyków bezkarnie depcze rodzinne ziemie naszych braci Białorusinów i Ukraińców. Ziemie te nigdy nie należały do Polaków (…) W Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainie wzniósł się czerwony sztandar powstania. Zapłonęły dwory obszarnicze (…) Poprzez huk dział słyszymy wezwanie narodu białoruskiego: Na pomoc! (…) Pomóżcie nam! (…) wzwanie to skierowane jest do Was, czerwonoarmiści, pracownicy polityczni i dowódcy – synowie wielkiej , potężnej Republiki Sowieckiej”. W podobnym stylu sowieci zwracali się do żołnierzy armii polskiej, chcąc ich skłonić do poddania się. „Żołnierze Armii Polskiej! Pańsko – burżuazyjny Rząd Polski, wciągnąwszy Was w awanturystyczną wojnę, pozornie przewaliło się (…) Ono okazalo się bezsilnym. Rządzić krajem i zorganizować obronu. Ministrze i gieneralowie, schwycili nagrabione mi złoto, tchórzliwie uciekli, pozostawiając armie i cały lud Polski na wolę losu. (…) Wielka i niezwalczona Armia Czerwona niesie na swoich sztandarach pracującym, braterstwo i szczęśliwe życie. (…) Was przymuszają uciskać Białorusinów, Ukraińców. Rządzące Kolo Polskie sieją narodową rużność między polakami, białorusinami i ukraińcami. Pamiętajcie! Nie może być swobodoy naród, uciskające drugie narody. – ta ulotka (przytoczona z autentyczną pisownią), podpisana przez Michała Kowaliowa, komandarma drugiej rangi i dowódcę Frontu Białoruskiego (na Polskę wojska radzieckie uderzyły zgrupowane w dwa fronty: białoruski i ukraiński), pokazuje nie tylko zakłamanie sowietów, ale też wielki prymitywizm i głupotę ich dowódców, o czym może świadczyć chociażby styl polszczyzny w przytoczonym wyżej fragmencie ulotki propagandowej. Dzieła zniszczenia Polski pomogli dokonać Niemcom ludzie, którzy często nie skończyli szkoły podstawowej, co jednak nie przeszkadzało im dowodzić wojskiem! (O marszałku Klimencie Woroszyłowie, radzieckim komisarzu spraw wojskowych w latach 1925 – 1940, Stalin mawiał : „Dureń, ale nie pcha się między przywódców.”
Formalnie sowieckie plany podporządkowania sobie Polski, niezmienne od 1918 roku, spełniły się 28 września 1939 r., podpisaniem niemiecko-sowieckiego traktatu o przyjaźni i pokoju. Polska, nazwana przez Mołotowa „pokracznym tworem traktatu wersalskiego” została w nim ostatecznie podzielona między dwóch zaborców, którzy, „po rozpadzie byłego państwa polskiego uznają za wyłącznie swoje zadanie przywrócenie pokoju i porządku na tym obszarze i zapewnienie narodom tam zamieszkałym pokojowej egzystencji, odpowiadającej ich narodowej specyfice”. Do paktu o granicach i przyjaźni zostały dołączone dwa tajne protokoły, obydwa dotyczące Polski. W pierwszym z nich o zmianie granicy sowiecko – niemieckiej, w porównaniu do tej ustalonej 23 sierpnia. „Tajny protokół dodatkowy podpisany 23 sierpnia 1939 zmieniony zostaje w punkcie 1, w tym sensie, że terytorium państwa litewskiego zostaje objęte strefą interesów ZSRR, ponieważ z drugiej strony, województwo lubelskie i część województwa warszawskiego zostaną objęte strefą interesów Niemiec” . Ustalona w traktacie linia demarkacyjna między Niemcami a ZSRR przebiegała teraz wzdłuż Pisy, Narwi, linii Ostrołęka – Treblinka, Bugu, linii Bełżec – Wisłok oraz Sanu. Oprócz uszczególnienia wspólnej granicy, oba reżimy „dogadały się” w sprawie wspólnego zwalczania polskiego ruchu oporu. (Zaborcy trafnie przewidzieli, że Polacy będą stawiać opór w czasie okupowania przez nich Polski). „Obie strony nie będą tolerowały na swych terytoriach żadnej agitacji polskiej, która mogłaby przeniknąć na terytorium drugiej strony. Ukrócą one na swych terenach wszelkie zalążki takiej agitacji i będą informowały się wzajemnie o celowych przedsięwzięciach podejmowanych w tym kierunku”. Po prawnym ratyfikowaniu swojej agresji i wyszczególnieniu swojej strefy wpływów na terenie podbitej Rzeczpospolitej, sowieci mogli wreszcie przystąpić do, jakże długo przez nich wyczekiwanej, akcji sowietyzacji Polski.
Sowietyzacja – proces, w wyniku którego ludność niesowiecka ( w tym przypadku polska) miała ulec asymilacji, wyzbyć się swej przynależności narodowej, języka, dorobku kulturowego, przyjąć obywatelstwo radzieckie wraz z językiem rosyjskim oraz sowieckim dorobkiem kulturowym (o ile taki w ogóle istniał) za swój. W procesie tym miał ukształtować się tzw. człowiek sowiecki (homo sovieticus) – pojęcie to upowszechnił A.A. Zinowjew, badacz systemu sowieckiego. Tak najkrócej można scharakteryzować sowietyzację. Inkorporacja kresów wschodnich II Rzeczpospolitej do Związku Radzieckiego przebiegała według wypracowanego przez stalinowski aparat urzędniczy modelu. Składała się z kilku etapów: 1. przygotowania wstępne – ogłoszenie wyimaginowanych „przesłanek politycznych” i wytworzenie określonej atmosfery w samym Związku Radzieckim oraz na arenie międzynarodowej wokół rzekomej konieczności dokonania zmian terytorialnych na korzyść ZSRR, 2. wytężona praca aparatu propagandowego, usiłującego przekonać opinię publiczną, że działania inkorporacyjne oddalają wroga od granic ZSRR, że stalinowskie państwo ma szczere intencje udzielenia pomocy „bratnim narodom” na przykład Ukraińcom i Białorusinom, że wszystkie przedsięwzięcia są zdeterminowane żywotnymi interesami państwa radzieckiego.,3. ujęcie agresywnych rzeczywistości zamierzeń i planów w pokojowe i demokratyczne uregulowania prawne, najlepiej o charakterze międzynarodowym i ukrycie swoich zaborczych intencji za parawanem oficjalnie podpisanych paktów, układów, traktatów międzynarodowych z obowiązkowymi, w tym przypadku tajnymi protokołami i dodatkowymi o rozdzieleniu stref wpływów, 4. faza praktycznego urzeczywistnienie teoretycznych planów i zawartych w tym celu porozumień międzynarodowych poprzez zbrojną napaść, terror, deportacje ludności, sowietyzację, 5. prowadzenie brutalnej indoktrynacji komunistycznej oraz akcji propagandowych, zmierzających do przedstawienia w całkowicie pozytywnym świetle antydemokratycznej w rzeczy samej polityki ZSRR, usprawiedliwienie radykalnych metod stosowanych przez służy stalinowskie dobrem państwa radzieckiego obroną jego najżywotniejszych interesów. Po spełnieniu warunków zawartych w pierwszych trzech punktach tego planu, sowieci przystąpili do działań praktycznych. Już 16 września 1939 r., a więc dzień przed napaścią Związku Radzieckiego na Polskę, M. Kowaliow wydał dyrektywę, która oprócz zarządzeń czysto militarnych zawierała także plan polityczny o zasadniczym znaczeniu. Przewidywał on:
– powołanie Zgromadzeń Ludowych (Narodowych) Białoruskiego i Ukraińskiego, które miały doprowadzić do wcielenia Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy do BSRR (Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej) i ZSRR (Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej)
– powołanie Polskiego Zgromadzenia Ludowego (Narodowego), które miało zdecydować o utworzeniu Polskiej Związkowej Republiki Radzieckiej,
– tworzenie w zajmowanych miastach Zarządów Tymczasowych (z zakazem powoływania jakichkolwiek komitetów rewolucyjnych),
– tworzenie w miastach Gwardii Robotniczej „dla zaprowadzenia porządku rewolucyjnego”,
– tworzenie Komitetów Chłopskich z przedstawicieli „biedniaków” i „średniaków”
Równocześnie, dyrektywa ta: – przewidywała zadania jakie stoją przed wszystkimi Zgromadzeniami Narodowymi: zatwierdzenie zajęcia ziemi obszarniczej, nacjonalizacja banków i wszelkiego przemysłu, rozstrzygnięcie charakteru tworzonej władzy, włączenie wschodnich RP do BSRR i USRR oraz stworzenie Polskiej Związkowej Republiki Radzieckiej,
– stwierdzała: „wszystkie wymienione zadania mają na celu zburzenie istniejącej tu pańsko – burżuazyjnej władzy. Powinny być przeprowadzone przez funkcjonariuszy Wojska oraz delegowanych do Wojska działaczy politycznych i funkcjonariuszy NKWD . Powinny być przeprowadzone w imieniu Wojska, ponieważ do utworzenia nowej władzy jedyną władzą na tych terenach powinno być Wojsko, i jego oddziały współpracujące z NKWD”.
Tak więc, już 16 września były określone zadania, dla nie wybranych jeszcze, Zgromadzeń Ludowych Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy! Po zapoznaniu się z ta dyrektywą nikt nie powinien mieć wątpliwości, że przeprowadzone 22 października 1939 r. wybory do tychże zgromadzeń były polityczna farsą i mistyfikacją. Głosować można było wyłącznie na wyznaczonych z góry kandydatów, członków partii bolszewickiej, z których większa część nigdy nie miała z tymi terenami nic wspólnego. Głosowanie przeprowadzono w atmosferze bezprzykładnego terroru, masowych aresztowań, a lokale wyborcze gęsto milicją uzbrojonymi funkcjonariuszami NKWD. Frekwencja na „wyborach” była niska, większość ludności polskiej zbojkotowała głosowanie. Kilka dni po „wybraniu” Zgromadzenia Ludowe Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi wystosowały odezwę do rządu Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich o przyjęcie ich w grono socjalistycznych republik. Oczywiście odpowiedź sowiecka była pozytywna i z dniem 1 listopada Zachodnia Ukraina została włączona do ZSRR, a w dzień później do Kraju Rad dokooptowano Zachodnią Białoruś. (Jedną z konsekwencji tej decyzji było nadanie, ludności polskiej mieszkającej na terenach wcielonych, obywatelstwa sowieckiego!) „Walka kierowanych przez komunistów mas pracujących Zachodnie Białorusi i Zachodnie Ukrainy z wyzyskiem polskich obszarników kapitalistów, zakończyła się – dzięki pomocy Armii Radzieckiej – ustanowieniem na tych terytoriach władzy radzieckiej.” Tak to wydarzenie ocenili historycy radzieccy. Sowieci wreszcie w pełni zalegalizowali swe rządy na Kresach Wschodnich, a włączenie tych terenów do ZSRR miało przyspieszyć ich sowietyzację.
Niewątpliwie najtragiczniejszą zbrodnią radziecką popełniona na Narodzie Polskim był mord katyński. Zbrodnię tę można określić mianem ludobójstwa kwalifikowanego. „Ludobójstwo jest zaprzeczeniem prawa do istnienia całych grup ludzkich, gwałci sumienie ludzkości i powoduje utratę dla ludzkości wartości kulturalnych i innych. Zbrodniami ludobójstwa są następujące czyny dokonane w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych: a/ zabójstwo członków grupy, b/ spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia psychicznego członków grupy, c/ rozmyślne stworzenie dla członków grupy warunków życia, obliczonych na spowodowanie ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego, d/ stosowanie środków, które mają na celu wstrzymanie narodzin w obrębie grupy, e/ przymusowe przekazywanie dzieci członków grupy do innej grupy”. Mord katyński był kwalifikowaną zbrodnią ludobójstwa, ponieważ za taką trzeba uznać celowe i zaplanowane wymordowanie elity społecznej Narodu Polskiego, na poleceniem najwyższych władz państwa radzieckiego. Ludobójstwo kwalifikowane, którego planodawcy i wykonawcy nigdy nie zostali osądzeni.
Już 19 września 1939 r. Ludowy Komisarz Spraw Wewnętrznych Ławrentij Beria wydał rozkaz dotyczący organizacji systemu obozów dla jeńców wojennych. „1. Na podstawie przepisów o jeńcach wojennych zorganizować przy NKWD ZSRR Zarząd do spraw jeńców wojennych. (..)
3. Mianować szefem Zarządu ds. jeńców wojennych tow. majora P.K. Soprunienkę (..)”. Oprócz tego w powyższym rozkazie znalazło się tez polecenie zorganizowania ośmiu obozów dla jeńców wojskowych: ostaszowskiego, juchnowskiego, kozielskiego, putylielskiego, kozielszańskiego,
starobielskiego, jużańskiego i oranieckiego. Tego samego dnia Sztab Generalny Robotniczo – Chłopskiej Armii Czerwonej wydał wytyczne dotyczące transportu polskich jeńców wojennych. Rozkazy te w sposób jednoznaczny określały, że jeńców wojennych należy doprowadzać do granicy państwowej i tam w określonych punktach przekazywać organom NKWD, co było sprzeczne z normami prawa międzynarodowego – nadzór nad jeńcami nie mogła sprawować ”policja polityczna”. Po umieszczeniu jeńców w obozach, sowieci rozpoczęli ich „badanie” pod kątem przydatności dla systemu komunistycznego (sprawdzali, czy istnieje możliwość ich zsowietyzowania). 31 grudnia 1939 r. Beria w swej dyrektywie nr 5866/5 w sprawie operacyjno – kontrwywiadowczego rozpracowywania polskich jeńców wojennych nakazał funkcjonariuszom NKWD stworzenie siatki wywiadowczej w obozach, której to agenci mieli przeniknąć do grup jeńców i wyciągnąć z nich odpowiednie informacje. Mieli np. wskazywać członków „wojskowych organizacji faszystowskich (!) i nacjonalistycznych” byłej Polski, takich jak: POW, PPS, Osadnicy, „Strzelec”, Związek Oficerów Rezerwy czy nawet Związek Adwokatów Polskich! (Stowarzyszenie adwokackie – organizacją faszystowską!) Ten zapis w instrukcji Berii przesądzał o losie jeńca – przynależność do jednej z wymienionych wyżej organizacji decydowała o nieużyteczności takiej osoby dla ZSRR, co faktycznie było wyrokiem śmierci. „3. Wszystkie ujawnione elementy kontrrewolucyjne natychmiast ewidencjować pod względem operacyjnym, zakładać agenturalne dossier i doprowadzić do wykrycia zorganizowanych ugrupowań kontrrewolucyjnych wśród jeńców wojennych wewnątrz obozu oraz ustalenia powiązań zagranicznych, jakie mają rozpracowywani.” Różne są dane dotyczące „rozpracowywanych”. Soprunienko meldował 1 marca 1940 r. o 8424 oficerach i podoficerach Wojska Polskiego przetrzymywanych w sowieckich obozach ( w tym m.in. 1 admirał, 12 generałów i 82 pułkowników). Jednak meldował on tylko o przetrzymywanych żołnierzach WP! W rzeczywistości w samych tylko trzech największych ( i najważniejszych) obozach: w Kozielsku k. Ariańska, Starobielsku nad rzeka Ajdar, we wschodniej Ukrainie oraz na wyspie Itowaja na jeziorze Seliger koło Ostaszkowa, przebywało około 15 tys. osób w tym 8.700 oficerów i podoficerów Wojska Polskiego. W Kozielskim obozie znajdowało się 5 tys. osób, w tym 4,5 tys. oficerów, w Starobielsku 3,8 tys. (prawie wszyscy byli oficerami), w Ostaszkowie zas – 6,3 tys. osób, w tym 400 oficerów, przy czym resztę stanowili policjanci i żołnierze Korpusu Ochrony Pogranicza, oraz funkcjonariusze straży Granicznej. (Beria meldował 5 marca 1940 r. Stalinowi o stanie osobowym jeńców polskich, wśród których było „1030 oficerów i młodszych dowodzących policji, straży granicznej i żandarmerii oraz 5138 szeregowych policjantów, żandarmów, służby więziennej i agentów wywiadu” ) Pewne jest to, że sowieci do marca 1940 roku stwierdzili „nieprzydatność polskich jeńców wojennych dla ZSRR”. Kwestię tą potwierdził m.in. generał NKWD Zarubin, który nadzorował rozpracowywanie jeńców polskich w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku.
5 marca 1940 r. Ławrentij Beria wydał, za zgodą Biura Politycznego Komitetu Centralnego WKP(b) rozkaz o rozstrzelaniu polskich jeńców wojennych:
„Biorąc pod uwagę, że wszyscy oni są zatwardziałymi, nie rokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej, NKWD ZSSR uważa za niezbędne:
1. Polecić NKWD ZSRR:
1) Sprawy znajdujących się w obozach dla jeńców wojennych 14.700 osób, byłych polskich oficerów, urzędników, obszarników, policjantów, agentów wywiadu, żandarmów, osadników i służby więziennej,
2) jak też aresztowanych i znajdujących się w więzieniach w zachodnich obwodach Ukrainy i Białorusi 11.000 osób, członków różnorakich kontrrewolucyjnych szpiegowskich i dywersyjnych organizacji, byłych obszarników, fabrykantów, byłych polskich oficerów, urzędników i zbiegów
– rozpatrzyć w trybie specjalnym, z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelanie.
II. Sprawy rozpatrzyć bez wzywania aresztowanych i bez przedstawienia zarzutów, decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia – w następującym trybie:
a) wobec osób znajdujących się w obozach dla jeńców wojskowych – według informacji przekazywanych przez Zarząd do Spraw Jeńców Wojennych NKWD ZSRR,
b) wobec osób aresztowanych – według informacji ze spraw przekazywanych przez NKWD USSR i NKWD BSSR.
III. Rozpatrzenie spraw i powzięcie uchwały zlecić trójce składzie t.t Mierkułow, Kabułów i Basztakow.”
Uchwała z dnia 5 marca 1940 r. stanowiła podstawę do zamordowania polskich jeńców wojennych. W dokumencie tym jednoznacznie stwierdzono o nieprzydatności Polaków dla Związku Radzieckiego, co pociągnęło za sobą decyzję o skazaniu ich na śmierć.
Efektem pracy komisji śledczej, w każdym z obozów, było sporządzanie teczek personalnych, które zostały następnie przekazane do Zarządu NKWD do spraw Jeńców Wojennych i Internowanych (UPOI), aby stamtąd trafić do I Wydziału Specjalnego NKWD, kierowanego przez majora bezpieczeństwa państwowego Basztakowa. Tutaj przygotowane zostały akta śledcze do rozpraw przed sądem specjalnym, który zaocznie wydawał wyrok śmierci. Sąd ten był administracyjnym organem orzekającym o winie aresztowanego i działał przy zwierzchniku resortu spraw wewnętrznych. Listy z nazwiskami jeńców wracały do UPOI, który rozpoczął likwidację obozów. Jeńcy z Kozielska zostali przydzieleni do dyspozycji smoleńskiego NKWD, które przeprowadziło likwidację. Można zatem uznać zbrodnię katyńską za zaplanowaną zbrodnię państwową. Jest to doskonały przykład terroryzmu państwowego. Państwo, które z definicji winno przestrzegać prawa, w sposób świadomy rezygnuje z jakiejkolwiek namiastki procedury prawnej. Polscy jeńcy nie widzieli Sali sądowej, nie postawiono im jakiegokolwiek zarzutu. Nie wiedzieli nawet, że w Moskwie ważą się ich losy. Początkiem kwietnia 1940 r. z trzech wymienionych wyżej obozów zaczęto wywozić, w grupach do 300 osób polskich jeńców, bez wyjawiania im celu tej wyprawy. Okazało się, iż były to wywózki na śmierć. Transport więźniów trwał do połowy maja tegoż roku. Odtąd wszelki słuch po Polakach zaginął. Dopiero w kwietniu 1943 r. stacjonujący w pobliżu miejscowości Gniazdowo, w tak zwanym lasku katyńskim, oddział Wermachtu odkrył przypadkowo masowy grób pomordowanych jeńców polskich, dokładnie 4.143 oficerów i żołnierzy z obozu w Kozielsku. Wszyscy zostali zamordowani strzałem w tył głowy, po uprzednim zrewidowaniu i kontroli osobistej. Major Adam Solski prowadził w obozie pamiętnik. Ostatnia notatka pochodzi z 9 kwietnia 1940 roku: „Piąta rano. Od świtu dzień rozpoczął się szczególnie. Wyjazd karetką więzienną w celkach. Przywieziono gdzieś do lasu; coś w rodzaju letniska. Tu szczegółowa rewizja. Zabrano zegarek, na którym była godzina 6.30.” Szczątki pozostałych ponad 17 tys. oficerów (przetrzymywanych w radzieckich obozach) i innych jeńców polskich odnaleziono dopiero po pięćdziesięciu latach. Zostali oni wymordowani w kaźniach NKWD w Kalininie i Charkowie przez specjalną grupę oprawców, a pochowani w miejscowości Dergacze w pobliżu Charkowa oraz w Miednoje koło Kalinina (Twer). Dmitrij Stiepanowicz Tokariew, szef kalinińskiego NKWD chwalił się, że mord w Kalininie był „lepiej zorganizowany od tego w Katyniu”. On sam odległości 500 metrów od grobów Polaków wypoczywał w swojej willi. Warto zaznaczyć, iż z mordu katyńskiego uratował się tylko jeden człowiek, prof. Stanisław Swianiewicz. W wypadku pozostałych kaźni Polaków o takich przypadkach brak danych.
Sowieci prowadzili na polskich terenach okupowanych politykę eksterminacji. Najlepiej świadczą o tym działania, jakie podejmowali w stosunku do ludności narodowości polskiej. Celowo napisałem tu „narodowości”, a nie „obywatelstwa” polskiego, gdyż Ukraińcy, Białorusini i Żydzi z polskimi paszportami zarówno byli traktowani inaczej, jak też zachowywali się inaczej niż rodowici Polacy. Sowieci na zajętych przez siebie terenach brutalnie wprowadzali swoje „porządki”. Jeszcze przed wyborami, a także po wyborach władze miejscowe rozpoczęły aresztowania urzędników państwowych, sędziów, prokuratorów, pracowników administracji polskiej, funkcjonariuszy policji, oficerów rezerwy, części naukowców, kupców , ale też członków partii politycznych, literatów, księży czy wszelkich działaczy społecznych i kulturalnych. Sowietom chodziło o wyeliminowanie warstwy przywódczej narodu – inteligencji. Aresztowanych kwalifikowano jako zdrajców, wrogów ludu, pasożytów, szpiegów, agentów i spekulantów. Oskarżano ich głownie z art. 58 radzieckiego Kodeksu Karnego, który zawierał 14 paragrafów. Aresztowani najczęściej byli oskarżani z paragrafów: 2 – zdrada i zbrojna walka przeciw Związkowi Radzieckiemu; 6 – szpiegostwo (dotyczyło tych, którzy usiłowali przedostać się do Rumunii i Węgier i zostali przez władze radzieckie złapani); 10 – dywersja i propaganda skierowana przeciwko Związkowi radzieckiemu; 13 – historyczna kontrrewolucja (dotyczyło osób pracujących w urzędach polskich lub służących w Armii Polskiej, m. in. do 1920 r.); 14 – sabotaż (uchylanie się od płacenia podatków, oddawania kontyngentów itp.) W ślad za aresztowanymi wywożono w głąb Rosji setki tysięcy zesłańców.
Zsyłka obejmowała rodziny osób uwięzionych lub osadzonych w łagrach, a także szczeble pośrednie drabiny społecznej, której górne warstwy aresztowano w pierwszej kolejności, a więc: niższych urzędników, nauczycieli, drobnych kupców, sołtysów, wójtów, sekretarzy gminnych, działaczy spółdzielczych czy nawet straż ogniową. Wszyscy ci ludzie stanowili, w mniemaniu radzieckiego aparatu bezpieczeństwa, zagrożenie dla systemu komunistycznego. Pierwsza wielka wywózka miała miejsce od nocy z 9 na 10 lutego do 11 lutego 1940 r., w czasie której, wśród trzaskającego mrozu, wywleczono z domów i wywieziono w sumie 220 000 osadników i leśników. Oto fragment pisma sekretarza Łuminieckiego Regionowego Komitetu Komunistycznej Partii (bolszewików) Anisimowa, skierowany do okręgowych władz radzieckich, o wynikach wysiedlania osadników i straży leśnej w rejonie łuminieckim: „ W wyniku przeprowadzonego siłami aktywu partyjno – komsomolskiego ankietowania, spisano wszystkich osadników i pracowników straży leśnej byłego państwa polskiego. (…) Samo wysiedlanie zostało rozpoczęte 10 lutego i zakończone w nocy z 10 na 11 lutego bieżącego roku. Z rejonu wysiedlono 154 rodziny osadników = 801 osób i 79 rodzin leśników = 418 osób, czyli łącznie wysiedlono 273 rodziny = 1219 osób. Przeprowadzone wysiedlenia przebiegały bez żadnych incydentów. (…) Wysiedlenie przebiegało przy aktywnym i przyjaznym udziale biedniacko – średniackiej części mieszkańców wsi.” Transporty kierowano na północ europejskiej części Rosji i na Syberię, za Ural. Druga masowa deportacja (jak się potem okazało, największa) miała miejsce w nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r. Wywieziono wtedy ok. 320 tys. ludzi, wszystkich na tereny Kazachstanu. W czerwcu tegoż roku nastąpiła trzecia fala wywózek – wśród ok. 240 tys. Deportowanych było wielu Polaków, którzy po klęsce we wrześniu 1939 r. uciekli z Polski do Litwy, Łotwy, Estonii, a teraz po zajęciu „krajów nadbałtyckich” przez ZSRR zostali schwytani i wywiezieni w głąb Kraju Rad. Czwarta, ostatnia deportacja z kresów miała miejsce w dniach 12 – 22 czerwca 1941 r., a więc wysiedlano do samego momentu wybuchu wojny niemiecko – radzieckiej. Objęła ok. 300 000 obywateli polskich. Większość wywieziono najpierw do pustego już obozu w Starobielsku, a stąd do łagrów na Uralu. Tak wspomina czerwcowe przesiedlenie płk rezerwy Stanisław Spasiuk: „20 czerwca 1941 r., tuż przed agresją niemiecką, moja rodzina została deportowana na podstawie donosu trzech ludzi. Mieszkaliśmy w okolicy Lidy. Tego samego dnia, zostaliśmy załadowani do wagonów towarowych i odjechaliśmy na wschód. Wśród deportowanych byli też Litwini i Łotysze. Transport, w którym jechaliśmy, był bombardowany przez lotnictwo niemieckie. Po przyjeździe na stację kolejową Aczyńsk za Uralem, oficer NKWD na placu mówił do nas, że zostaliśmy zesłani na 20 lat dobrowolnej pracy. Ze stacji Aczyńsk rozwiezieni zostaliśmy do kowchozów i sowchozów. Podróż wołami trwała dwa dni.” Warto przypomnieć, iż wszystkie deportacje były wywózkami ludności cywilnej.
W sumie w głąb Związku Radzieckiego wywieziono ponad milion osób narodowości polskiej. Nie licząc osób przetrzymywanych w więzieniach śledczych, wywożeni dzielili się na trzy główne grupy: aresztowanych, z wyrokami od 3 do 15 lat łagru; spiecpieriesielenców o ograniczonej swobodzie ruchu i warunkach pracy oraz wyznaczonej normie żywieniowej, a także „wolnych zesłańców”, nie zmuszanych do pracy, lecz pozbawionych środków utrzymania w obcym otoczeniu. Cała ta rzesza ludzi rozpłynęła się w niezliczonych więzieniach, obozach, miejscach przymusowego osiedlenia oraz innych wyspach stalinowskiego archipelagu GUŁag , który administrował wszystkimi obozami pracy niewolniczej w ZSRR. Na czele GUŁagu stał wówczas gen. Aleksiej Nasiedkin. Oczywiście całym aparatem NKWD kierował wszechwładny Beria, natomiast instrukcje deportacyjne podpisywał miedzy innymi zastępca Berii gen. NKWD Iwan Sierow. (Gen. Sierow – pseudonim Iwanow, przypomniał się Polakom w roku 1945, kiedy to dowodził wojskami NKWD, pomagającymi wprowadzać ustrój komunistyczny w Polsce). Łagry sowieckie nastawione były na eksterminację więźniów. Oto fragment pamiętnika Mieczysława Kumorka, który został zesłany w głąb Związku Radzieckiego w roku 1940: „Przemarznięci i niewyspani więźniowie z trudem prostowali zesztywniałe ręce i nogi, nieporadnie gramolili się z prycz, zgrabiałymi palcami gmerali pod buszłatami, poprawiając tkwiące tam kawałki tektury i gazety, który obwijano się przed mrozem, opasywali się sznurami lub parcianymi paskami, związywali pod broda nauszniki wacianych czapek, poganiani wrzaskiem wsiąkali w zamieć”. Ilość wszystkich sowieckich łagrów pozostaje tajemnica do dnia dzisiejszego, po prostu nikt nie jest w stanie stwierdzić, ile dokładnie było miejsc zesłania. (Dzieje się tak m. in. dlatego, że wciąż nieujawnione pozostają archiwa sowieckie z tamtych lat.)
Komuniści radzieccy chcieli zsowietyzować większość, a warstwy przywódcze narodu polskiego miały zostać wymordowane. Na nasze szczęście sowietom, z powodu wybuchu wojny niemiecko – radzieckiej, nie udało się zrealizować swego planu w 100 procentach. Jednak Polacy nie chcieli poddać się okupantowi, nie przestraszyli się sowieckich represji. Działała szeptana propaganda antysowiecka, za pomocą której przedstawiano ludziom prawdę o życiu w Związku Radzieckim, wieści o działaniu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, informacje o sytuacji w Europie itp. Zachowały się liczne przykłady nieugiętości obywateli Polski przed „radzieckim butem”, jak chociażby przytoczona tu we fragmencie ulotka propagandowa, „wydrukowana” przez kilku polskich proboszczów: „Drodzy i Kochani wybrańcy Jezusa, módlcie się gorąco do Najwyższego Boga o zmiłowanie i zbawienie od swory bolszewickiej, od zwycięstwa komunizmu. ( …). Komunizm to zdrada Boga, a w szczególności katolików. Miłosierny Jezu Chryste wybaw nas od czarta siły, od swory diabelskiej. Ludzie, katolicy! Nie bądźcie nigdy komunistami”. To przesłanie pozostaje aktualne do dzisiaj!
Jeśli chodzi o gospodarczy aspekt okupacji radzieckiej, to przedstawiał się on równie niekorzystnie co pozostałe. Od pierwszych dni sowieckiej agresji rozpoczął się proces wywłaszczania wielkiej własności ziemskiej, kościelnej, gospodarstw zamożniejszych chłopów i osadników. Reforma rolna przeprowadzona przez sowietów na polskich terenach zagarniętych uderzała w rodowitych Polaków, a faworyzowała mniejszości: ukraińską i białoruską. W pierwszych miesiącach okupacji nie było mowy o innych formach gospodarowania jak rolnictwo indywidualne. Sytuacja ta zaczęła się zmieniać na początku 1940 roku, kiedy to władze sowieckie rozpoczęły proces kolektywizacji rolnictwa. Powstałe w ten sposób kowchozy i sowchozy wykazywały się ogromną niegospodarnością , co poprzez marnotrawienie posiadanego mienia, złą organizację pracy oraz niekompetencję kadr kierowniczych (oczywiście nie polskich) prowadziło do zubożenia społeczeństwa polskiego, czego konsekwencją był głód oraz szerzenie się patologii społecznych. Taka polityka gospodarcza sowietów była częścią, zbrodniczego wobec Polski, planu komunistycznego imperium.
Polakom żyjącym pod okupacją radziecką szczególnie dawała się we znaki wszechobecna sowiecka propaganda. Propaganda radziecka była jednym z narzędzi walki z narodem Polskim. Zachwalała ona życie w Związku Radzieckim, lansowała postawy skrajnie antypolskie, wychwalała „niezwyciężoną” Armię Czerwoną. Wybory do Ludowych Zgromadzeń Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi z 1939 roku przedstawiała jako możliwość oswobodzenia się od „polskich obszarników i wyzyskiwaczy”, kolektywizację rolnictwa – za „ratowanie rolnictwa przed katastrofą”, a mord na polskich jeńcach wojennych był według niej „zbrodnią niemiecko – faszystowską”. Propaganda sowiecka bazowała na kłamstwach i plotkach, szerzyła niepokoje społeczne, i miała na celu zastraszanie Polaków oraz zniechęcenie ludności polskiej do prowadzenia jakiejkolwiek działalności kontrrewolucyjnej.
Polska w swej historii przeżywała zarówno chwile świetności, jak i momenty upadku. Wielokrotnie zaborcy próbowali stłamsić Polaków, wykorzenić z nich ducha polskości, czy nawet fizycznie wyeliminować. Radziecki plan sowietyzacji większości mieszkańców kraju Orła Białego nie był więc dla Polski pierwszym przypadkiem związanym z zapędami obcego najeźdźcy. (Choć trzeba przyznać, że nigdy jeszcze w historii Polacy nie doświadczyli tak wiele, jak podczas II wojny światowej od komunistów radzieckich.) Naród, który podniósł się z niewoli po 123 latach zaborów, musiał być silnym narodem. O heroizmie polskich obywateli najlepiej świadczyć może Wrzesień 1939r. i obrona Polski przed nazistowsko – komunistycznymi hordami. Dla porównania może posłużyć tu przykład Francji. Polska, po zaledwie dwudziestu latach niepodległego bytu, przed dwoma najpotężniejszymi wówczas państwami świata broniła się miesiąc, choć przy takiej różnicy w wyposażeniu żołnierzy, ich ilości i wsparcia w postaci wszelakiej maści sprzętu wojennego, wojna obronna Polski mogłaby trwać równie dobrze dni 10, i nikt mający choć szczątkowe pojęcie o strategii wojskowej nie powinien się temu dziwić. Natomiast wielka Francja, dysponująca potężnym systemem umocnień przygranicznych – linią Maginota, dużą ilością sprzętu pancernego oraz rozbudowanym lotnictwem, przed samą tylko III Rzeszą Niemiecką broniła się niespełna pół miesiąca! Mało tego, Polska wcale nie musiała przegrać wojny z Niemcami. Zdecydował o tym sowiecki „nóż” wbity w polskie „plecy” 17 września. Ten haniebny czyn obrazuje cały charakter komunistów radzieckich, ich zakłamania, zbrodniczego działania pod pozorami legalności. Sowieci, inaczej niż hitlerowcy, zawsze starali się zachowywać pozory legalności swych działań, nie obnosili się również ze swymi planami w stosunku do Polaków. „Nie łudźmy się. W przeciwieństwie do Niemców, którzy zabijali jawnie, sowieci wywozili nas w głodnyje stiepy, na śmierć powolną.” Te słowa, pochodzące z ust deportowanej kobiety, potwierdzają to stwierdzenie.
Ktoś kiedyś powiedział, że Niemcy zabierali Polakom życie, a sowieci, oprócz życia, duszę. Ta wypowiedź wspaniale obrazuje charakter sowieckich zbrodni. Po prostu w systemie radzieckim nie było miejsca dla wolnych, swobodnie myślących i żyjących nie tylko Polaków, ale ludzi w ogóle. A dla „nie pasujących” do takiej wizji przygotowana była tylko jedna opcja – śmierć…
Od zakończenia II wojny światowej minęło 61 lat. I wydawać by się mogło, iż wreszcie Polska i Polacy doczekają się sprawiedliwości, czyli przyznania się Rosjan do stosowania wobec Polaków polityki eksterminacji. Jednak takie stwierdzenie nie padło, a myślę niestety, że i nie padnie, z ust żadnego polityka rosyjskiego. Nadal nierozwiązana pozostaje sprawa Katynia. W 1959 roku A. Szelepin, uwczesny szef Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB ), pisał Nikicie Chruszczowowi, który sprawował wtedy funkcję sekretarza generalnego WKP(b), iż „w stosunku do rozstrzelanych w Lesie Katyńskim funkcjonuje wersja oficjalna, potwierdzona przeprowadzonymi z inicjatywy Organów Władzy Sowieckiej w 1944 roku śledztwem Komisji nazywającej się: Komisja Specjalna powołana dla ustalenia i zbadania okoliczności rozstrzelania w Lesie Katyńskim przez niemiecko – faszystowskich okupantów jeńców wojennych – polskich oficerów. Zgodnie z konkluzjami tej komisji, wszyscy zlikwidowani tam Polacy uznani zostali za zlikwidowanych przez niemieckich okupantów. Materiały śledztwa były w tym okresie szeroko komentowane w prasie sowieckiej i zagranicznej. Konkluzje komisji trwale zapadły w świadomość międzynarodowych społeczności. W związku z wyżej powiedzianym wydaje się celowe zniszczenie wszystkich akt ewidencyjnych dotyczących osób rozstrzelanych w 1940 roku w ramach wyżej wymienionej operacji.” Ta notka wręcz idealnie ukazuje radziecki punkt widzenia na sprawę Katynia. I mimo, iż Rosjanie przyznali się potem do popełnienia mordu na polskich jeńcach, to nadal nie chcą uznać tej zbrodni za ludobójstwo, zaliczając mord Katyński do innych „zbrodni komunistycznych”. I niestety można odnieść wrażenie, że społeczność międzynarodowa wcale nie próbuje tego sprostować. Przez ponad pół wieku żaden sąd, żaden trybunał nie uznał zbrodni katyńskiej za zbrodnię ludobójstwa, a tym bardziej za jego kwalifikowaną formę. Nikt nie ustalił okoliczności mordu, nie znamy pełnej listy jego sprawców. Polskie wołanie o sprawiedliwość przypomina niestety coraz bardziej walkę z wiatrakami. Jednak obowiązkiem nas wszystkich, obywateli Polski, jest ciągłe dążenie do prawdy, lecz dążenie nie drogą nienawiści, lecz drogą sprawiedliwości! Trzeba wierzyć, iż pewnego dnia prawda ujrzy światło dzienne. I oby to stało się jak najprędzej!